Mity na temat projektowania ogrodów, powszechne jak podagrycznik

Mity na temat projektowania ogrodów, powszechne jak podagrycznik

Kiedy zaczynasz swój projektowy biznes, śledzisz różnego rodzaju grupy, czytasz komentarze pod żywymi dyskusjami, żeby dowiedzieć się, jak to wszystko naprawdę działa. Też tam byłam i chłonęłam każde słowo, wtedy jeszcze nie z facebook’owych grup, ale jakichś forów i portali.

Czy zyskasz w ten sposób prawdziwy obraz tego, co Cię czeka?

Nie do końca.

W tym artykule rozprawiam się z pięcioma mitami na temat projektowania ogrodów, których możesz się nabawić, a które są trudne do wytępienia, jak tytułowy podagrycznik. 

Mit 1. Projektowanie roślin, to wszystko, co musisz wiedzieć

Znajomość roślin jest oczywiście niezbędna, aby projektować ogrody. Wśród roślin ogrodowych musimy poruszać się jak przysłowiowa ryba w wodzie, aby swobodnie korzystać z nich w projektowaniu. Jest to spora dziedzina wiedzy do przyswojenia i często tak się zafiksowujemy na tym aspekcie, że zapominamy o wszystkim na około. 

Projektowanie ogrodów to temat interdyscyplinarny. Romantyczny, przyjemny i piękny świat roślin, które zapewne kochasz, to tylko jedno oblicze ogrodu. Poza nim, jest wiele bardziej przyziemnych aspektów do ogarnięcia. A skoro piszę “przyziemnych”, to od prac ziemnych i ukształtowania terenu należałoby zacząć.

Później przyjdzie czas na nawierzchnie utwardzone, obrzeża, ogrodzenia, elementy wodne, małą architekturę ogrodową, a w końcu instalacje: nawadniania czy oświetlenia. Jest to całkiem sporo technicznych wyzwań, z którymi mierzymy się w projektach ogrodów. 

Jeśli więc sądzisz, że zakuwanie roślin wystarczy, aby sprawnie projektować, to niestety, muszę skorygować kurs Twojego myślenia. Jest to jedynie wycinek interdyscyplinarnej wiedzy, która będzie Ci na co dzień potrzebna.

Jednocześnie, zostawię słowo pocieszenia. Coraz więcej jest dobrych źródeł wiedzy, dzięki którym możesz się szkolić i rozwijać, a tematy te nie są tak trudne, na jakie wyglądają. Zawsze też możesz skorzystać z pomocy i wsparcia specjalisty z danej dziedziny, jak choćby firmy zajmującej się automatycznym nawadnianiem w ogrodach. 

Mit 2. Samo projektowanie to za mało, aby zarabiać. Klucz to wykonawstwo 

W micie tym powtarza się, że oferowanie klientom jedynie (moim zdaniem “aż”) projektowania ogrodów, nie ma szans obronić się finansowo i będzie nierentowną działalnością. Dlatego, jeżeli chcesz się utrzymać na powierzchni i jakoś wiązać koniec z końcem, musisz również wykonywać ogrody. 

Zaznaczam tu, bo może nie znamy się zbyt dobrze, że czuję się w pełni kompetentna do wypowiadania się na ten temat, bo zaczęłam od modelu projektowanie + wykonawstwo, ale po trzech latach z wykonawstwa zrezygnowałam.

Dlaczego? Głównie ze względów logistyczno – rodzinnych. W międzyczasie w moim życiu pojawiły się dzieci i praca w ten sposób przestała być fizycznie wykonalna.

Czy żałuję? Wcale. To było bardzo wymagające i na tamtym etapie nie poznałam odpowiednich ludzi, aby to mogło się udać. 

Poukładana, zaplanowana i prowadzona z głową działalność tylko (aż) projektowa, może z powodzeniem dawać bardzo dobre, znacznie przekraczające 10-12 tysięcy przychody.

I może Ci się na pozór wydawać, że działalność wykonawstwa jest dużo bardziej opłacalna. Ale pamiętaj, że wykonując ogrody masz za to dużo większe koszty, jak np.: pracowników do opłacenia, utrzymanie maszyn, zakup materiałów, koszty transportu.

Znowu działalność projektowa, o ile nie utrzymujesz designerskiego biura w centrum miasta, charakteryzuje się niskimi kosztami i tym, że większość z zarobionych przez nas pieniędzy stanowi nasz zysk. 

Projektowanie i wykonawstwo to model fantastyczny, wspaniały, ale wymagający. Jeśli zbudujesz dobry zespół – będzie to praca marzenie, a i możliwości zarabiania większe, niż przy samym projektowaniu.

Działalność projektowa, bez wykonawstwa, jest modelem o dużej elastyczności działania, więc jeśli takiej wolności szukasz, to bingo! 

23

Mit 3. Jest to praca sezonowa

Faktem jest, że najwięcej ludzi myśli o ogrodzie wiosną, zwłaszcza po majówce, kiedy już spędzili trochę czasu w ogrodzie, zrobili pierwsze grillowanie, patrząc na ogród, który nie wygląda zbyt dobrze, pod wpływem emocji postanawiają, że coś z tym fantem trzeba zrobić i szukają pomocy, najlepiej na wczoraj. 

Nie jest natomiast faktem, że telefon projektanta grzeje się po majówce, a już w wakacje milknie i tak milczy do następnej wiosny. To jasne, że są okresy, kiedy po prostu więcej osób o ogrodzie myśli, a są i takie, w których tych osób jest znacznie mniej. 

Jako projektanci pracujemy z różnymi grupami klientów. Czasem są to osoby, które już posiadają swój ogród i szukają możliwości przeprojektowania go i dokonania ogrodowej metamorfozy. Osoby z istniejącym ogrodem planują takie zmiany najczęściej na wiosnę lub jesień, więc w tym okresie albo w czasie poprzedzającym ten okres szukają projektanta. 

Bardzo często nasi klienci to osoby, które są w trakcie budowy domu, na różnym etapie tego procesu. Klienci z tej drugiej grupy szukają projektantów okrągły rok, po prostu realizując zadanie po zadaniu. Coraz więcej osób w trakcie budowy domu korzysta z różnych usług projektowych.

Angażowanie architekta wnętrz do zaplanowania przynajmniej części pomieszczeń staje się powoli standardem. W przypadku takich osób naturalne jest, że gdy przychodzi czas na planowanie ogrodu, ze wszystkimi jego aspektami (nawierzchnie utwardzone, taras, ogrodzenie, instalacje itd.) jest dla nich oczywiste, że sięgają wówczas po wsparcie projektanta ogrodów. 

Budowy nowych inwestycji idą swoim rytmem poprzez kolejne etapy. Prace brukarskie czy murarskie są wykonywane przez niemal okrągły rok, z przerwą, gdy warunki atmosferyczne są naprawdę złe i jest po prostu mroźno.

A skoro tak jest, to znaczy, że na kolejne prace po prostu przychodzi czas i to o różnych porach roku.

Kiedy Inwestorzy widzą, że budynek z zewnątrz nabiera kształtu, zaczynają myśleć o kolejnych etapach, a żeby konkretnie rozmawiać z fachowcami, wybierać materiały i planować realizację, muszą mieć projekt, czy to zrobiony przez projektanta, czy samodzielnie.

I z tego powodu szukają wsparcia w bardzo różnych okresach roku, również zimą. Po tym, jak ostatnie lata to okres budowlanego boom’u i wszyscy przyzwyczaili się, że na dobrych fachowców trzeba czekać i z wyprzedzeniem rezerwować terminy, nie jest już niczym szczególnym, że klient szuka projektanta jesienią czy zimą, bo wie, że projekt potrzebuje mieć już wiosną, aby ruszyć z pracami w sprzyjającym czasie. 

Mit 4. Liczą się (tylko) piękne wizualizacje

Żyjemy w kulturze obrazu i zachwycających zdjęć wymuskanych celebrytów, którzy nie dość, że piękni sami z siebie, to jeszcze filtry dodają im dodatkowo kolorytu i uroku.

W obrazkowym świecie, zachłysnęliśmy się także fotorealistycznymi wizualizacjami, zwłaszcza tymi na Instagramie.

Nie mogło być inaczej. Zaczęło się od wnętrz, w których wizualizacje doszły do takiego poziomu, że czasem trudno odróżnić prawdziwe zdjęcie od renderu. Klienci rozpieszczeni są wysoką jakością wizualizacji i obserwują piękne ujęcia na Instagramie, serduszkując je jak szaleni. Czy zatem da się funkcjonować jako projektant bez fotorealistycznych renderów?

Oczywiście, że się da. Całe lata pracowałam na RLA, i szczerze mówiąc, nigdy żaden Klient nie zarzucił mi, że z wizkami jest coś nie tak. Oczywiście, nie porażały garfiką, ale w końcu czy to wizualizacje mają zachwycać, czy pomysły?

Zauważ, że są nawet projektanci premium, którzy wizek nie robią wcale, a projekty tworzą odręcznie. Wartością naszych projektów są więc pomysły, rozwiązania, kompozycje i dobór gatunkowy, a nie fikuśne efekty wyklikane np. w Lumionie. 

Bardzo lubię robić wizualizacje. To fajna zabawa. I efekty z programów typu Lumion faktycznie wbijają czasem w fotel, ale wiem, że to nie jakość renderów najbardziej doceniają klienci, chociaż to te właśnie piękne obrazki na Instagramie mogą być “wabikiem”, który jednocześnie pokazuje nasz projektowy styl i przyciąga do nas Klientów zainteresowanych tym, co właśnie widzą. 

O tyle o ile naprawdę lubię świat wizek, to czasem mam z nimi kłopot, kiedy widzę wizualizacje, które nie są efektowne, a raczej efekciarskie. Efekt wody po padającym deszczu, piękne kałuże, ale też jednocześnie płonący w palenisku ogień i promienie słońca, a na kanapie kocyk, który jest suchy, chociaż przecież właśnie przed chwilą padało. Łatwo popaść w przesadę i naklikać lumionowych efektów. Oczywiście, każdy może mieć swoją estetykę, ale moim zdaniem ważne jest mimo wszystko, aby wizualizacja przedstawiała coś, co w rzeczywistości ma szansę zaistnieć. Intencji stojącej za wizualizacją dzienną z zapalonymi lampami, jak w nocy, nie pojmę. Próbowałam.

Czy da się funkcjonować bez renderów na wypasie?

Oczywiście, że się da. Choć wizualizacje to język obrazu, którym rozmawiamy z Klientami i w pewnym sensie “opakowanie” naszych pomysłów. Nie od dziś wiadomo, że ładne opakowania sprzedają się lepiej. 

Kłopot w tym, że wiele jest przeciętnych wizualizacji bardzo ciekawych i interesujących projektów i równie wiele przepięknych wizualizacji projektów, które nie są interesujące niemal wcale.

Pewnie łatwo zgadnąć, która grupa zbiera więcej serduszek na Insta ;). Ale uwaga, ważna wiadomość! Owe serduszka mają o wiele mniejszą moc biznesową, niż nam się wydaje.

23

Mit nr 5. Klienci są (tylko) w dużych miastach

To mocno zakorzeniony mit, który ma katastrofalne skutki.

Po pierwsze: Ci z nas, którzy chcą działać w małym mieście czy miasteczku, boją się w ogóle zacząć.

A po drugie: Ci, którzy jednak zaczną, z powodu tego mitu postanawiają, że ich stawki muszą być niskie – bo przecież w małym mieście ludzie zarabiają mniej i nie można z tymi stawkami przesadzać.

To powszechne podejście.

Projektanci z mniejszych miast z zazdrością patrzą chociażby na pracownie ze stolicy sądząc, że tam to dopiero się zarabia. Czy faktycznie tak jest? Niekoniecznie. 

Po pierwsze, w dużych miastach konkurencja jest większa.

Czy to przeszkadza?

Moim zdaniem nie. Jeszcze nigdzie nie ma takiego nasycenia projektantami ogrodów, aby mieć problemy z pozyskaniem klientów.

Jeśli ktoś ma z tym jednak kłopot, to jestem niemal 100% pewna, że przyczyna leży całkiem gdzie indziej, niż rzekoma nadpodaż, zazwyczaj w ofercie, która jest “kulą w płot”.

Zauważ, że w dużych miastach, w których potencjalnych klientów jest wielu, klienci Ci mają szeroką ofertę projektantów, z której mogą wybierać.

Na pewno pojawi się spora grupa osób, które zanim zdecydują się na spotkanie, wyślą co najmniej kilka zapytań o ofertę. Z kilku ofert wybiorą tylko jedną.

Autorzy pozostałych, odrzuconych ofert mogą odnieść wtedy mylne wrażenie, że ich oferta odpadła, bo była za wysoka.

Tymczasem, powód może być całkiem inny, w tym tak prozaiczny, że z marszu odpadły oferty projektantów, którzy odpisali po dłuższym czasie. I mówiąc dłuższym, mam na myśli więcej niż 24 godziny. Działając w większym mieście, na bardziej konkurencyjnym rynku trzeba się przyłożyć do budowania swojej marki, ale spokojnie, ten tort jest całkiem sporych rozmiarów. 

Jakich rozmiarów tort jest dostępny w mniejszych miastach?

Oczywiście, proporcjonalnie mniejszy, nie znaczy to jednak, że nie można zdobyć satysfakcjonującej wielkości kawałka z różyczką z kremu. Rynek jest mniejszy, mniej jest nie tylko klientów, ale także projektantów.

Działanie na mniejszym rynku ma swoje zalety.

Łatwiej zbudować dość powszechną świadomość swojej marki. Jeśli działasz lub zaczniesz na takim właśnie rynku Twoim celem powinno być to, aby dowiedzieli się o Tobie wszyscy, a przede wszystkim ludzie z  branży i branż pokrewnych jak np.: szkółki roślin, sklepy ogrodnicze, sprzedawcy materiałów na tarasy, nawierzchnie utwardzone, ekipy wykonawców, projektanci wnętrz. Zarówno na większych jak i mniejszych rynkach poczta pantoflowa i szepnięcie pt. “naprawdę mogę polecić” działają znakomicie. 

Czy projekty powinny być tańsze w mniejszych miastach?

Odpowiem pytaniem na pytanie: a dlaczego miałoby tak być?

Nie ma najmniejszego powodu.

Wycena projektu to złożony temat, ale stawiamy raczej na świadome kształtowanie swojej polityki cenowej, która pozwala trafić do grupy klientów, do których naprawdę chcemy trafić.

Jeśli nie idziesz tym tropem, skazujesz się na błądzenie “po omacku” w labiryncie przypadkowych klientów, a podczas wyceny projektów będziesz uzależniać zaproponowaną stawkę od tego, ile (Twoim zdaniem) klient jest skłonny zapłacić i na ile go stać.

To droga donikąd! Na pewno nie do budowania solidnej firmy, zarabiającej na projektowaniu. 

Jeśli czytasz to zdanie, to znaczy, że udało Ci się przebrnąć przez ten długi tekst. Cieszę się. To pozwala mi sądzić, że uda mi się wyplewić te 5 mitów z Twojego ogródka.

Niektóre bardziej, niektóre mniej – ale wszystkie są dla nas projektantów niezwykle szkodliwe – bo podcinają nam skrzydła.

Tego nie chcemy. Bezogródkową misją jest rozwijanie skrzydeł projektantów, dlatego z mitami powszechnymi jak podagrycznik, gotowe jesteśmy walczyć na wielu frontach.

Jeśli ten artykuł Ci się podobał, to będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz pod nim komentarz. Chętnie poznam Twoje zdanie na temat kłączy podagrycznika i dowiem się, czy przypadkiem nie panoszą Ci się na rabatach ;).

Iza Kaczmarek

TRWA REKRUTACJA DO KURSU ONLINE DLA PROJEKTANTÓW OGRODÓW. DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ. 

.
Największe wyzwania w pierwszym roku prowadzenia swojej firmy projektującej ogrody

Największe wyzwania w pierwszym roku prowadzenia swojej firmy projektującej ogrody

Zaczyna się zazwyczaj motylami w brzuchu przy wypełnianiu wniosku o wpis do CEIDG, a czasem nawet epickimi scenami jak z niezłego filmu, gdy rzucasz wypowiedzenie znienawidzonemu szefowi w korpo, bo idziesz na swoje, będziesz projektować ogrody, świat czeka na Ciebie i Twoją ofertę z otwartymi ramionami.

Decyzję o tym, że przyszedł czas na własny projektowy biznes podejmujemy, cytując Juliana, po długim procesie tentegowania w głowie. I oczywiście w sercu. Bo tu rozum i logiczne argumenty mieszają się z wielkim marzeniem o wolności czasowej i finansowej, rozwoju, pasji i też misji.

Jeśli jesteś jeszcze przed tym wielkim momentem, to tutaj muszę Cię ostrzec, że będę szczera i powiem Ci, jak jest naprawdę. Jeśli jesteś już po tym momencie i działasz, to założę się, że się ze mną zgodzisz. Jeśli nie, jesteś “wyjątkiem od reguły”.

 

Reguła

A reguła jest taka: mimo, że zaczynamy swoją własną pracownię po długim procesie tentegowania w głowie, researchu, dyskusjach w gronie rodzinnym i przyjacielskim, zrobieniu wielu list za i przeciw, wielu planów i założeń – 9 na 10 osób z nas jest absolutnie, totalnie, zupełnie nie przygotowane do tego, co następuje zaraz po tym świergoczącym z radości momencie, kiedy zakładasz firmowe konto w banku, kupujesz domenę i wydaje Ci się, że jesteś gotowa na lawinę sukcesów (przy formie żeńskiej zostanę, bo zdecydowana większość z nas, to kobiety, panowie wybaczcie, pozdrawiam Was ciepło) :D.

Pierwszy rok prowadzenia firmy jest zdecydowanie najtrudniejszy i ma to odzwierciedlenie w twardych danych. Według GUS, prawie co trzecia młoda firma upada w ciągu pierwszego roku prowadzenia działalności. Oznacza to, że z mniej więcej 10 zaczynających działalność osób, aż 3 zrezygnują przed upływem 12 miesięcy.

Czy da się temu zapobiec? Oczywiście, że się da.
Czy da się wystartować i odnieść sukces? Oczywiście, że się da.
Na początek warto, by było wiedzieć, co ten sukces oznacza. Z czym i po co zaczynamy i też jaki jest nasz cel oraz w jaki sposób chcemy go osiągnąć?

W tym artykule przeczytasz o 6 olśnieniach, których doznaje większość przedsiębiorców, a w naszym przypadku – projektantów ogrodów – których doznają w ciągu 12 pierwszych miesięcy prowadzenia swojej działalności. Intencją tego artykułu nie jest absolutnie przestraszenie Cię, a już na pewno nie jest wpłynięcie na porzucenie przez Ciebie marzenia o swojej pracowni projektowej. Wręcz przeciwnie.

Jeśli ten krok dopiero przed Tobą, przeczytaj ten artykuł, aby 6 olśnień zaliczyć znacznie wcześniej i nie na skutek zaliczenia bardzo twardego lądowania na ziemi, na której codzienność to płatność za ZUS, a klienci? – no właśnie przejdźmy płynnie do…

Olśnienie nr 1. Klienci jednak nie rosną na drzewach

Większość z nas, w tym i my, mamy jakieś nie wiadomo skąd zbudowane przekonanie, że wystarczy wymyślić nazwę firmy, zrobić ładną wizytówkę, założyć firmę i już – klienci sami się wówczas dzięki temu pojawią.

Bardzo szybko można się przekonać, że jednak nie. To, że teściowa polubi Twój nowo założony profil na Instagramie czy Facebook’u, a sąsiadka go udostępni i że powiesz swoim znajomym, że zajmujesz się projektowaniem – może nie wystarczyć. Jeśli nawet pojawi się pierwszy czy drugi Klient, to naprawdę trudno jest na początku nabrać rozpędu, wypełnić kalendarz zleceniami, a konto pieniędzmi.

Pierwsi klienci – znajomi

Bardzo często projektujemy najpierw dla kogoś, kogo znamy. Zazwyczaj ma to więcej ciemnych, niż jasnych stron. Znajomi oczekują, choć nikt nie powie tego wprost (ale i tacy się znajdą), że to wspaniała okazja, że znają projektantkę ogrodów i przecież są z Tobą w tak bliskiej relacji, że naprawdę nietaktem by było zapłacić Ci za Twoją pracę. A Ty się przecież krygujesz, że dopiero zaczynasz, bo nie masz doświadczenia i chcesz co prawda rozwijać swoją projektową firmę, ale żeby od razu wycenić projekt, podpisać umowę i na końcu współpracy wystawić fakturę – co to, to nie.

Większość początkujących projektantów postrzega (świadomie lub nie) swój projekt wykonany dla Klienta jako niewiele wart. I wmawiamy sobie, że na zarabianie przyjdzie jeszcze czas.

Jeśli w dodatku przytrafi nam się sytuacja, że zaoferowaliśmy za projekt pewną stawkę, a Klient otwarcie odrzucił propozycję i zakomunikował, że cena jest za wysoka – to jest “woda na młyn” naszego braku pewności siebie. Przekonanie, że stawka X faktycznie była przesadą, może się niebezpiecznie wyryć w naszej głowie i kwota ta na długo stanie się naszym mentalnym sufitem w zarabianiu.

Olśnienie następuje wtedy, kiedy rozumiesz, że w zasadzie poza tym, że myślałaś o nazwie, logo i miesiącami podejmowałaś decyzję o wyborze programu do wizualizacji, Twoja firma to samolot, w którym nie ma pilota, a Ty naprawdę nie masz pojęcia, jak przejąć stery. Kiedy myślisz o marketingu i sprzedaży swoich usług, masz dreszcze na plecach, bo to w ogóle nie Twój temat, bo Ty przecież projektujesz.

Mam dla Ciebie jedno słowo, które jest jak klucz do tajemniczych drzwi, którymi możesz się dostać do krainy firm, którym się wiedzie dobrze. To słowo to OFERTA.

To zaskakujące, ale naprawdę nieliczni z nas zaczynają swoją pracownię wiedząc, jaka jest nasza oferta: co, dla kogo i za ile będziemy robić, czy jaki zakres projektu oferować, a jakiego nie. Nie robimy żadnych wykluczeń i na niczym się nie skupiamy, oczekując, że to rynek i przyszli klienci pokażą nam, na co jest zapotrzebowanie, a my się do tego jakoś dopasujemy.

Pomyśl, czy jadąc na wakacje nad morze, zabierasz ze sobą kalosze, koszyk na grzyby, zimowy szalik i blender, bo mogą się przydać? Nie. Dokonujesz pewnej selekcji, wyboru i zabierasz ze sobą to, co z dużym prawdopodobieństwem będzie Ci potrzebne plus rzeczy na wszelki wypadek, jak płaszcz przeciwdeszczowy i ciepłe skarpety (musowo, jeśli jedziesz nad Bałtyk).

Dlaczego nie podchodzimy więc tak do swojej oferty? Dlaczego w ogóle nie zwracamy na nią uwagi, myśląc, że “projektuję ogrody przydomowe dla indywidualnych klientów” to oferta uwodząca wyobraźnię potencjalnych klientów?

Nie oczekuj od Klientów, że powiedzą Ci, co masz robić. Oczywiście, należy słuchać i badać potrzeby rynku, ale to my jesteśmy za sterami swojej firmy i podejmujemy decyzje oraz wychodzimy do świata z własną firmą. Czas więc zakomunikować ofertę i nie chować się za zdaniami – wycinkami, które znaczą wszystko i nic i są bezpieczne jak podanie rosołu na pierwsze weselne danie.

Czas najwyższy też skonfrontować ofertę z arkuszem Excela, bo to cyfry powiedzą Ci, czy Twój pomysł ma sens. Ale to już historia na inny raz ;).

23

Olśnienie nr 2. Lądowanie

Kiedy już pierwsze miesiące działalności pokiereszują nas wystarczająco, bo znajomi, dla których robimy darmowe projekty wypełnili nam czas i podnieśli ciśnienie, zaczynamy pomału rozumieć, że trzeba się trochę ogarnąć, aby Klienci faktycznie przychodzili i jednak zaprzyjaźnić ze słowem “marketing”, a przynajmniej spróbować to zrobić.

To czas, w którym zapalają się nam lampki i zaczynamy działać i najczęściej jest to chaotyczne skakanie z tematu na temat, z zadania na zadanie i próbowanie wszystkiego po trochu, aby zmienić obrót spraw.

Rzucamy się jak “szczerbaty na suchary” i robimy kolejne rewolucje na stronie internetowej (albo poświęcamy masę czasu na to, aby nauczyć się ją ogarniać), budujemy social media, ustawiamy reklamy, projektujemy sobie banery, wizytówki, ulotki i inne gadżety, żeby w końcu użyć jakichś narzędzi do tego, aby świat się o nas dowiedział.

Jeśli jednocześnie mamy jeden czy kilka projektów, wchodzimy na naprawdę wysokie obroty, aby podołać rosnącej liście zadań. Uczymy się, wdrażamy, testujemy, rezygnujemy, próbujemy czegoś innego i innego, i innego. Słuchamy różnych ludzi i okazuje się, że musimy zrobić sesję fotograficzną i nauczyć się kręcić rolki na insta oraz pisać bloga i przy tym wszystkim nie zwariować. Śledzimy na Instagramie profile projektantów, którzy osiągnęli sukces (albo przynajmniej tak to wygląda) i kołacze nam się w głowie pytanie, jak długo musimy harować, aby mieć właśnie tak jak oni/one. 

To jest ten moment, w którym Twój umysł się przegrzewa, a kalendarz pęcznieje od nadmiaru zadań. Jesteś już nie tylko projektantką, ale próbujesz też być marketingowcem, specem od swoich socjali, księgową, doradcą podatkowym, grafikiem i tak dalej, i tak dalej. 

Czacha dymi, mózg wariuje. Jak robisz trylion rzeczy na raz, to pojawiają się jakieś efekty. Bo nie ma siły, żeby się nie pojawiły.

Ale, coś Ci działa, ale w sumie nie wiesz co, bo za tym całym wysiłkiem nie stała żadna strategia, ani myśl przewodnia, ani nie było żadnych metod weryfikacji, co ma właściwie sens, a co nie.

Zazwyczaj jest to moment, w którym mamy chaos zleceń: rozmaici klienci, rozmaite zlecenia i zakres, a skutkiem tego nasze portfolio, do którego wciskamy każdy zrobiony projekt (bo przecież mamy presję, żeby je szybko wypełnić po brzegi) zaczyna wyglądać chaotycznie.

Wyobraź sobie, że chcesz kogoś zatrudnić i ta osoba przedstawia Ci swoje CV, które ma 120 stron, na których przedstawia swoje doświadczenia na każdy możliwy temat i dodatkowo listę dziesiątek zainteresowań – począwszy od szydełkowania, po loty balonem. Dostajesz też CV konkretnej osoby, jednostronicowe, która spełnia Twoje wymagania.

Jak myślisz, którą osobę wybierzesz? Której zaufasz?? Spójrz więc na swoje portfolio z tej właśnie perspektywy.

Olśnienie nr 3. Kiedy kasa się nie zgadza, pojawiają się pomysły

Jeśli nawet uda się nabrać jakiegoś rozpędu i pochłonie nas projektowa bieżączka, w pewnym momencie dochodzi do nas, że na koncie niewiele się dzieje. A przecież ZUS trzeba zapłacić, księgowej też, może zapłacić za wynajęte biuro. Presja finansowa staje się duża. Jeśli jeszcze w otoczeniu masz “wspierające” głosy, pt. “a nie mówiłam?!”, “na co Ci to było?”, “trzeba było siedzieć na etacie” – to presja ta rośnie jak wkurzony Hulk. Wtedy robimy najgorsze dla nas ruchy i podejmujemy najgorsze decyzje. Może i pośpiech jest złym doradcą, ale na pewno nóż na gardle w kwestii pieniędzy, jest zdecydowanie gorszym… 

To ten moment, kiedy przychodzą Ci do głowy pomysły na karkołomne promocje, pt.: -50%, bo przecież jest środek zimy. To wtedy rzucasz się w komentarzach pod postami na Facebooku, gdzieś jakiś szczwany lis szuka “projektanta nie za miliony monet”, albo wpadasz na genialny pomysł, aby za niską stawkę robić ekspresowe projekty i wystawiasz ogłoszenie na OLX. 

To nic innego jak strzał we własną stopę. Nie tylko obierasz ster pn. bylejakość, ale wpływasz też przez to na bezkresne wody głodowych stawek. Możesz tu utknąć na mieliźnie. Wyrwanie się z pułapki niskich cen to często nie lada wyczyn i wymaga on naprawdę twardego tyłka i głowy na karku. Kolejny problem to Klienci.

Jeśli robisz tanio, to sama nie wierzysz i nie potrafisz obronić wartości swojej pracy. Jak zatem jej wartość mają doceniać Klienci? Nie będą doceniać, nie będą zadowoleni, a współpraca będzie często problematyczna, trudna, frustrująca. Praca z Klientem, który absolutnie nie rozumie Twojej oferty czy usługi, a co za tym idzie – jej wartości, to droga ku ciemności. Z tego mroku szybko wyjdą upiory: zmęczenie, frustracja, rezygnacja i totalny brak pewności siebie. 

Niskie ceny i szalone promocje to narzędzie, po które sięgamy najczęściej właśnie w desperacji. Wydaje się, że jest to ostra maczeta, którą wyrąbiemy sobie drogę ku popularności i sukcesom. W rzeczywistości to zardzewiały scyzoryk, którym podetniemy sobie skrzydła i czekając na sukces, doczekamy się jedynie zakażenia. Operacja się udała, ale pacjent zmarł. 

23

Olśnienie nr 4. A myślałam, że jestem gotowa…

Każdy projekt w pierwszym roku działalności, jest trochę jak jajko z niespodzianką. Czego innego się spodziewasz, a całkiem co innego dostajesz. Wydawał się łatwy? Okazał się trudny. Sądziłaś, że projekt ogrodu zrobisz w 4 tygodnie, a trwał 4 miesiące! W zakresie zaproponowałaś projekt ogrodzenia, a potem dwa tygodnie szukałaś informacji, jak ma on wyglądać, kręcąc się w kółko i zawalając przez to inne terminy.

Żadne studia, ani inna forma teoretycznego zdobywania wiedzy na temat projektowania, nie będzie nigdy taką szkołą, jaką jest pierwszych kilka czy kilkanaście zrobionych projektów. To jest ten właśnie moment, w którym cała nasza wiedza musi skonfrontować się z praktyką. I to nie jest spacerek po parku, tylko czołowe zderzenie, bez zapiętych pasów.

Przy każdym kolejnym zleceniu odkrywamy swoje braki, o których istnieniu nie mieliśmy w ogóle pojęcia. Teoria na studiach i wzniosłe wykłady o zapożyczaniu krajobrazu i połączeniach widokowych były inspirujące i pozwalały wzlecieć wysoko, ale tu trzeba wylądować, zaprojektować wzór z kostki na podjeździe, dowiedzieć się jakie są przepisy dotyczące np. lokalizacji altany z miejscem na drewno, zaproponować inwestorom drewno na taras i rozmieścić i zrobić wytyczne dotyczące oświetlenia tak, aby elektryk nie patrzył na nas z politowaniem.

Szukanie informacji, rozwiązań, materiałów, praktycznych wskazówek czy po prostu wsparcia, jest jak brnięcie w głęboki śnieg. I tak, w dzisiejszych czasach jest to ułatwione, bo w sieci jest wiele miejsc, do których możesz sięgnąć by dany problem rozwiązać.

Zapewniam Cię, że jeszcze kilka lat temu, gdy my zaczynałyśmy, nie było nic. A na pewno nie było takich możliwości! Teraz uzupełnianie swojej wiedzy o praktyczne, twarde tematy, jest dużo łatwiejsze i dlatego same tworzymy dla projektantów takie możliwości, jakie same kiedyś chciałyśmy mieć, stąd BEZ OGRÓDEK.

Olśnienie nr 5. Kalkulator jest jednak potrzebny

Pierwszy rok prowadzenia swojej firmy jest jak pierwszy rok małżeństwa. Jest tyle emocji, tyle wzniosłych momentów i docierania się, że kto by tam myślał o takich przyziemnych kwestiach, jak pieniądze. Coś na konto wpływa, jest coraz lepiej, a przynajmniej tak się wydaje, bo jakiejś specjalnej celowości w tym wszystkim nie ma. Płyniemy. Wiosłujemy coraz szybciej. Nabieramy tempa. Czy płyniemy do celu? A jaki był ten cel? 

Nie kontrolujemy kosztów, nie liczymy opłacalności projektów, a co najważniejsze nie planujemy przychodów. Koniec końców, efekty naszej pracy są trochę przypadkowe. Przydarzyły nam się. Nie są wynikiem planowania, egzekwowania planu, wprowadzania korekt i sięgania po narzędzia, które pozwolą osiągnąć zamierzone cele. Nie są wynikiem świadomego kształtowania swojej oferty. 

Sama dopiero po 2-3 latach działalności i kilkudziesięciu projektach zaczęłam się zastanawiać nad tym, że może wypadałoby dowiedzieć się, które zlecenia i dlaczego przynoszą mi największe dochody, a które są “czarną dziurą” zasysającą mój czas, nie dając w zamian ani satysfakcji z projektu, ani gratyfikacji finansowej. 

Wielu z początkujących projektantów stara się o pozyskanie dotacji z urzędu pracy i z tego powodu tworzy tzw. biznes plan. Nie ma on jednak za wiele wspólnego z rzeczywistością i jest raczej wyssanym z palca wyliczeniem, które ma przekonać Panią w urzędzie, że nasz biznes ma sens i warto zainwestować w nas pieniądze z budżetu państwa. 

Może Ci się wydawać i przyznam, że też tak kiedyś sądziłam, że kiedy zaczynasz nie dysponujesz danymi, które są potrzebne do stworzenia takiego biznesplanu. Wcale tak nie jest. Oczywiście, trzeba poczynić pewne założenia i może nie jest to łatwe, ale na pewno jest możliwe i nie trzeba być bardzo lotnym w finansach, aby sobie z tym poradzić. 

To, czego nie robimy, to po prostu przyglądanie się swoim finansom. Można mieć finansowe cele, a w konsekwencji finansowe założenia i plany, które pozwolą nasze cele osiągnąć. Nie jest to zadanie tylko na pierwszy rok prowadzonej działalności, ale powinno być działaniem wdrożonym na stałe, najlepiej nie tylko do życia zawodowego, ale i prywatnego. Zwłaszcza dlatego, że często jest tak, że kiedy prowadzimy jednoosobową działalność gospodarczą, finanse firmy i finanse osobiste zlewają się w jedno. 

Olśnienie nr 6. Czy jestem tutaj sama?

Kojarzysz taką scenę z kreskówek, kiedy bohater wchodzi do jaskini pogrążonej w całkowitej ciemności i przez chwilę zdaje mu się, że jest całkiem sam, ale gdy zapali zapałkę, widzi dziesiątki skierowanych na niego oczu?

Samotność to jedno z największych wyzwań w pierwszym roku prowadzenia firmy, a nawet zaryzykuję twierdzenie, że również później. Wszystko zależy od nas, każda decyzja, każdy wybór i ilość tych kroków do podjęcia bywa przytłaczająca.

Łatanie dziur w wiedzy, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia, zdobywanie doświadczenia, oferty, wyceny, decyzje, klienci, lepsze i gorsze współprace – można by obdzielić kilkuosobowy zespół, a my jesteśmy na pokładzie sami. Do tego dołóżmy presję finansową i osoby z otoczenia, które nie zawsze są wspierające, a czasem po prostu są malkontentami, które same nie zrobiły w swoim życiu nic przedsiębiorczego i siedzą na etacie, którego nie cierpią, ale po prostu nie mogą się powstrzymać przed tym, aby udzielić Ci swoich bardzo cennych, choć nie popartych żadnym doświadczeniem rad…

W ciągu tych pierwszych miesięcy nie raz pojawia się więc moment zwątpienia, kiedy brakuje sił i wiary w to, że cały ten plan ma sens i szanse powodzenia. Swoimi wątpliwościami nie zawsze mamy się z kim podzielić. Ale i z tym wyzwaniem można sobie poradzić i to bardzo łatwo. Znajdź przyjazną duszę, ze swojego stada.

Na grupie dla projektantów ogrodów, naszej bezogródkowej czy innej, szukasz partnerki/-a do mastermindu – w podobnym momencie rozwoju firmy, co Ty, z innego miejsca Polski, abyś czuła się bezpiecznie i nie traktowała tej osoby jako przysłowiowej konkurencji. Może to być też osoba spoza branży, zajmująca się zupełnie czym innym. Wgląd takiej osoby może być również niezwykle cenny. Spotkanie raz na dwa tygodnie, ale nie żeby się wygadać i pomarudzić, tylko żeby spojrzeć “z lotu ptaka” na nasze działania, skorygować kurs, obgadać nowe pomysły, zauważyć nowe możliwości. Takie wsparcie może być niezwykle skutecznym dopalaczem, który doda Ci mocy wtedy, kiedy będziesz tego najbardziej potrzebować, odwiedzie Cię od złych pomysłów i ostrzeże przed zagrożeniami, zanim je zauważysz, a pewnie też wskaże Ci źródła Twojego ogromnego potencjału tam, gdzie w ogóle nie spoglądasz.

Zapal tę zapałkę, bo wiedz, że w tej jaskini jest mnóstwo oczu, równie przerażonych jak Twoje. Wsparcie jest więc na wyciągnięcie ręki.

Pierwszy rok prowadzenia działalności to szkoła przetrwania. Mamy do zdobycia wiele sprawności i odznak. Musisz zaliczyć kontakt  z klientem grymaszącym, zmieniającym zdanie, targującym się jak na bazarku, kombinatorem, który nie zamierza zapłacić. Przyjdzie Ci się zmierzyć z projektami, na które nie jesteś gotowa i będą to trudne doświadczenia, ale zaprocentują przesunięciem granic Twoich możliwości i zbudowaniem zasobów wiedzy i doświadczenia, z którego będziesz czerpać latami.

Granice swoich możliwości będziesz przesuwać codziennie. Nieraz złoszcząc się i rzucając w powietrze niecenzuralne określenia, a nieraz załamując ręce, a może nawet płacząc. Nie obiecam Ci, że będzie łatwo. Bo nie będzie. Ale jeśli masz pewność, że to bajka dla Ciebie i że własna firma to właśnie to poczucie odpowiedzialności i sprawczości, które sprawiają, że Twój puls rośnie, to obiecuję Ci, że warto. Warto postawić na swój biznes i stworzyć go na swoją miarę. Warto postawić na siebie. 

Autorka: I. Kaczmarek

.

Jak stworzyć pracownię projektowania ogrodów od zera? – część 4.

Jak stworzyć pracownię projektowania ogrodów od zera? – część 4.

W poprzednich częściach tej serii pisałam o tym, jak założyć firmę, co jest ważne, a co nie i jakie są koszty założenia pracowni projektowania ogrodów. Koszty to jedno, ale jakie są bieżące wydatki w takiej działalności? I ile możesz zarobić? O tym w tej części, zapraszam. 

Ten artykuł to czwarty i ostatni z serii “Od zera do pracowni projektowania ogrodów”. 

Czego dowiesz się z tej części? 

 

11. ile kosztuje prowadzenie swojej firmy? 

12. jaka wiedza będzie Ci potrzebna? 

13. co musisz wiedzieć, a nikt Ci tego nie powie?

Linki do pozostałych części tej serii artykułów znajdziesz na końcu tekstu.

11. Ile kosztuje prowadzenie swojej firmy? 

Na początek oczywiście obciążenia obowiązkowe, takie jak ZUS i podatek.

Obecnie składka ZUS w pełnym wymiarze to 1457,49.

Możesz skorzystać z obniżenia tej składki o połowę przez pierwsze 36 miesięcy  prowadzenia działalności (tzw. MAŁY ZUS). 

Co potem?

Przedsiębiorcy, którzy nie przekraczają 120.000 zł przychodu, mogą korzystać z MAŁY ZUS PLUS (kolejne dwa lata niższych składek). Jednak nie obejmuje to przedsiębiorców działających w ramach “wolnego zawodu”. Czy projektant ogrodów to “wolny zawód”? Nigdzie nie znajdziesz bezpośredniego zapisu prawnego, który by to stwierdził.  Z tego powodu, prawnicy radzą, aby przedsiębiorca chcący skorzystać z MAŁY ZUS PLUS zgłosił się do ZUS o interpretację indywidualną….:/ WIĘCEJ

Jak wiesz z drugiej części artykułu, ZUS-u nie będziesz płacić prowadząc działalność w formie spółki z o.o. lub w ramach inkubatora przedsiębiorczości (choć możesz wtedy odprowadzać dobrowolną składkę zdrowotną). (EDIT: W NOWYM ŁADZIE składka zdrowotna będzie obowiązkowa dla osób, które w Spółce z o.o. pobierają wynagrodzenie z tytułu powołania). 

A co z podatkiem? 

Podatek to świetna wiadomość. Oznacza, że masz dochody. Wysokość Twojego podatku dochodowego będzie zależała od wybranej przez Ciebie formy opodatkowania. 

Jakie są inne koszty prowadzenia firmy? 

  • paliwo

Musisz dojechać do klienta, pozałatwiać sprawy. Koszty paliwa będą tym większe, im większy będzie Twój zasięg działania. Miesięcznie na paliwo wydasz 100-500 zł. 

  • materiały biurowe

Projekt należy wydrukować, oprawić. Koszty wydruków, tonery do drukarki, papier. Im więcej projektów, tym większe koszty. Nie przekroczą one jednak 150 zł/ miesiąc. 

  • telefon i Internet

Za około 150 zł opłacisz zarówno telefon, jak i Internet. 

  • księgowa

W zależności od formy prowadzenia działalności i zakresu obsługi księgowej, koszt ten może wynosić od 150-500 zł miesięcznie. 

  • biuro

W zależności od miasta, w którym działasz, koszt wynajęcia biura może wahać się w granicach 1000-3000 zł/ miesiąc. Do tego dojdą koszty urządzenia biura. Czy biuro jest konieczne? Z perspektywy czasu uważam, że nie. Półroczny lockdown i zamknięte przedszkole sprawiły, że zrezygnowałam z biura i przeniosłam się do domu. Praca z domu to spore wyzwanie, nie ukrywam. Trudno wypracować w sobie dyscyplinę, polegającą głównie na ignorowaniu czekającego na zdjęcie z suszarki prania w godzinach pracy. Oszczędność jest jednak bardzo duża. Gdzie się spotkać z klientami? W większości przypadków i tak to ja jadę do klientów, a nie oni do mnie. Spotkanie na budowie nie jest problemem. Zawsze jednak można spotkać się w kawiarni, a jeśli mieszkasz w większym mieście możesz znaleźć biura na godziny. To świetne rozwiązanie. Fajnym pomysłem jest też korzystanie z coworkingu zwłaszcza, jeśli w czterech ścianach brakuje Ci kontaktu z innymi homo sapiens. Już za kilkaset złotych miesięcznie zyskasz możliwość wyjścia z domu, pracy wśród innych ludzi i wypicia kawy w towarzystwie. 

Podsumowując, koszty miesięczne prowadzenia samodzielnej pracowni projektowania ogrodów mogą się wahać w granicach 1000 zł- 5000 zł miesięcznie. Wszystko zależy od tego, jakie decyzje podejmiesz, co do formy prowadzenia działalności, opodatkowania czy w końcu tego, czy wynajmiesz sobie piękne biuro w centrum miasta. 

A ile możesz zarobić? 

Trudno odpowiedzieć na takie pytanie, ale chcę spróbować, bo w bezogródkowej przestrzeni zawsze stawiamy na konkrety, a nie owijanie w bawełnę. 

To ile możesz zarobić, zależeć będzie od wielu czynników. Na przykład: 

  • czy zdobędziesz taką ilość zleceń, która zapewni Ci ciągłość działania, 
  • jak wycenisz swoje usługi i czy nie wpadniesz w pułapkę niskich cen, w którą wpada wielu projektantów, którzy zaczynają, 
  • czy poza projektowaniem zaplanujesz inne źródła dochodu, 
  • jakie są Twoje “moce przerobowe”, czyli ile faktycznie projektów jesteś w stanie wykonać. 

Analizuję tutaj teraz najprostszy model z możliwych- projektujesz samodzielnie, nikogo nie zatrudniasz, nie zlecasz części swojej pracy.

W takim modelu, zakładając, że przeciętny projekt oznacza zlecenie od prywatnego Inwestora, na działce 1000-1200 metrów kwadratowych, a w skład projektu wchodzi plan nasadzeń, wizualizacje, plan nawierzchni utwardzonych, ogrodzenia, instalacji, wizualizacje- uważam, że można wykonać 12-15 projektów rocznie. 

Jaki jest koszt takiego projektu?

Na dzień dzisiejszy określiłabym go w widełkach 5500-8500 zł, ale przyjmijmy średnio 6000 zł, co daje przychody roczne na poziomie 72.000- 90.000 zł.

Dużo? Mało? Różnie można na to spojrzeć. 

Bo są pobieżne i mało dokładne wyliczenia. Czy robiąc 12 projektów rocznie, jesteś obłożona pracą od rana do nocy i nie masz czasu podrapać się po plecach? Nie. Jest to sporo pracy, ale wciąż pozostanie Ci wiele czasu na rozwój, odpoczynek czy zdobywanie kolejnych zleceń. 

Czy to jedyne przychody, jakie możesz osiągnąć? 

Absolutnie nie. Zdarzą Ci się na pewno mniejsze, szybkie projekty, które nie zajmą wiele czasu, a dobrze wycenione będą naprawdę opłacalne. Do tego wizualizacje na zlecenia, czy prowizje od producentów/ wykonawców, z którymi podejmiesz współpracę- warto zabiegać o takie dodatkowe źródła dochodów. Z takich dodatkowych, trudnych do zaplanowania źródeł, może wpłynąć na Twoje konto jeszcze całkiem sporo monet. 

Już w najprostszym modelu działania- czyli działam solo, nie zatrudniam, nie zlecam- praca ta przynosi dochody większe, niż średnia krajowa, wynosząca nieco ponad 4200 zł netto. A mówimy o najprostszym modelu. Jest tu duże pole do tego, aby zwiększyć przychody- z czasem podnosząc stawki, zlecając część pracy na zewnątrz, co powoduje, że masz większe moce i możesz zrobić więcej projektów, czy budując markę premium. 

23

12. Jak w takim razie zacząć? Jaka wiedza będzie Ci potrzebna?

Projektowanie ogrodów wymaga wszechstronnej wiedzy projektowej, zarówno inżynierskiej, jak i ogrodniczej. To nie tylko dobór roślin i piękne wizualizacje, ale także projektowanie funkcjonalnej przestrzeni, zgodnie z zasadami ergonomii, projektowanie elementów małej architektury, nawierzchni utwardzonych, oświetlenia, nawadniania. Ale nie ma co się przerażać.

To, że w projekcie uwzględniam oświetlenie, nie znaczy, że muszę być elektrykiem. Dobieram odpowiednie lampy, planuję ich rozmieszczenie, sugeruję jaki sposób ich włączania będzie odpowiedni i na jakie obwody podzielić instalację- to wszystko.

Nie rysuję schematów elektrycznych i nie dobieram przekroju kabla- od tego są fachowcy w swoich dziedzinach. To samo dotyczy nawierzchni utwardzonych. O tyle, o ile na początku działalności, rysowałam przekrój podbudowy pod kostką, tak teraz całkowicie z tego zrezygnowałam, bo wiem, że wykonawca wie, co ma robić. Po mojej stronie jest na pewno zaprojektowanie wzoru, dobór materiałów, sporządzenie rysunku, w jaki sposób ma on zostać ułożony i informacja, ile jakiego materiału jest potrzebne. 

Każdy projektant pracuje trochę inaczej. Na pewno są projektanci, którzy rysują podbudowę pod kostką polbrukową i dobierają przekrój kabla. Moje doświadczenia są takie, że klienci, dla których pracuję, tego ode mnie nie potrzebują. A moja usługa jest szyta na miarę ich potrzeb i oczekiwań, stąd takie a nie inne decyzje. Choć na pewno nie jest to jedyna słuszna droga. 

Gdzie zdobyć kwalifikacje, jako projektant ogrodów? 

Do wyboru masz studia, studia podyplomowego, technikum czy kurs. Możesz też być w takiej sytuacji, że masz pokrewne wykształcenie, na przykład ogrodnictwo, architektura wnętrz, budownictwo- ale w duszy grają Ci ogrody. Taka ścieżka przekwalifikowania się jest jak najbardziej możliwa. Ważne, aby zidentyfikować niedobory w swojej wiedzy i je uzupełnić. Jeśli masz techniczną wiedzę projektową, ale brakuje Ci znajomości roślin- stosunkowo łatwo, sięgając po odpowiednią literaturę, nadrobisz te braki. 

Więcej o tym, jak, gdzie i po co się kształcić, w 7 odcinku podcastu, do którego Cię odsyłam. 07 BO – Studia, kurs, podyplomówka, technikum – co wybrać, aby zostać projektantem ogrodów?

Już wkrótce dostępny będzie nasz bezogródkowy kurs dla projektantów. Jaki to będzie kurs? Konkretny i pozwalający uporządkować wiedzę, jaką masz, w konkretny proces projektowy, od A do Z. Chcesz znać szczegóły? Zapisz się na nasz newsletter, a będziesz pierwszą osobą, która dowie się, co i jak. 

Jeśli poważnie myślisz o własnej pracowni projektowania ogrodów, to sądzę, że ta seria artykułów odpowiedziała na wiele Twoich pytań. Masz jeszcze jakieś? Wiesz, gdzie nas szukać. 

Mam dla Ciebie jeszcze kilka rad, które sama chciałabym dać sobie z przeszłości. Oj, życie byłoby lżejsze. A jak powtarzam, po co ma być trudniej, skoro może być łatwiej? Gotowa? Gotowy? 

13. Co musisz wiedzieć, a nikt Ci tego nie powie? 

Przede wszystkim musisz uzbroić się w cierpliwość. Nie od razu Kraków zbudowano. Nie od razu zaczniesz zarabiać konkretne kwoty. Zacznij z jakąś poduszką finansową. Koniecznie. Aby nie rwać włosów z głowy, jeśli przez pierwsze kilka miesięcy Twoje przychody będą marne. 

Nie oczekuj zrozumienia, ze strony znajomych czy bliskich. Nie pozwól sobie podciąć skrzydeł, nie słuchaj, że się nie uda. Malkontentom mówimy nie. 

Mam dla Ciebie jeszcze kilka rad, które sama chciałabym dać sobie z przeszłości. Oj, życie byłoby lżejsze. A jak powtarzam, po co ma być trudniej, skoro może być łatwiej? Gotowa? Gotowy? 

Pracuj nad sobą 

To, co masz w głowie, i jakim jesteś człowiekiem, jak myślisz i czy pracujesz nad swoimi ograniczeniami- przekłada się na Twój sukces, lub jego brak. Praca nad sobą jest dużo ważniejsza, niż nad stroną internetową czy logo. I przyniesie Ci lepsze efekty. To podstawa. Buduj mentalność sukcesu, a będziesz nie do zatrzymania. 

Pamiętaj, że jesteś bezkonkurencyjna 

Każdy projektant pracuje inaczej, ma swoje własne pomysły, i jest inną osobą, z inną energią. To sprawia, że jest unikatowa/y, i nikt nie może się z Tobą równać. To też sprawia, że każdy klient trafi na swojego właściwego projektanta. I wszyscy są szczęśliwi. Bez porównywania się z konkurencją i bicia po głowie, po oceniasz się w porównaniu z nimi.  

Buduj swoją asertywność 

Nie daj sobie wejść na głowę, ani dzieciom, ani kotu, ani klientom. Wyraźne komunikowanie swoich granic przyda Ci się w biznesie, i w życiu. 

Działaj zuchwale, ale noś spadochron 

Dobra umowa na projekt i przejrzyste zasady współpracy z klientem to podstawa, aby działać bezpiecznie i nie ryzykować ani swojego czasu, ani swoich pieniędzy. A już na pewno nerwów. 

Dopasuj swój biznes do siebie

Zastanów się, czego naprawdę potrzebujesz i czego naprawdę chcesz, jakie są Twoje możliwości. Dopasuj tą firmę do siebie. Jesteś sterem, żeglarzem i okrętem, ale przede wszystkim kapitanem tego statku. 

Licz, licz, licz

Bez systematycznego monitorowania swoich efektów, postępów, przychodów i kosztów- nie będziesz nigdy wiedzieć, czy zbliżasz się do swoich celów, czy też nie. Kalkulator nie gryzie. Przejmij kontrolę nad finansami i tym, jak pracujesz. 

Dowiedz się, dokąd zmierzasz 

Jakie masz wartości, jakie masz cele i gdzie się widzisz za 10 lat? Marzenia są do spełniania. Działanie z określoną wizją sprawia, że działasz konkretnie i masz konkretne efekty. Co wskazuje Twój kompas? 

Świętuj sukcesy 

Każdy, najmniejszy. Nie masz szefa, który Cię pochwali. Nie dostaniesz premii, chyba, że sobie sama ją przyznasz. Świetnie poszło Ci z projektem? Wyceniłaś najdroższe zlecenie ever i je zdobyłaś? No kochana, to czas na świętowanie i pochwałę od szefowej. Doceń siebie. 

Przebij sufit nad swoją głową 

“Założę tą firmę i wystarczy mi, że zarobię 4 tysie miesięcznie”, “6 tysięcy to mój maks za projekt, nie da się zarobić więcej w moim mieście”- masz taki bałagan w głowie? Pozbądź się, jak chwastów. Nie po to budujesz swój biznes i swoją niezależność, żeby sobie nad głową postawić sufit nie do przebicia. 

Nie bądź z tym sama 

Znajdź dobrą duszę, z którą pogadasz, która Ci doradzi, poklepie po ramieniu, a kiedy trzeba kopnie w tyłek. Nie bądź sama, w dniach, gdy są wątpliwości, zmęczenie, a klient chce piąty raz coś zmieniać i zachowuje się, jakby był sam na świecie. Może formuła mastermind? Odezwij się na naszej grupie i znajdź wsparcie, które pozwoli Ci działać śmielej i lepiej radzić sobie w trudnych momentach. 

***

Za Tobą cała seria artykułów “Od zera do pracowni projektowania ogrodów”???

Część 1. Jak zacząć? 

Część 2. Czas na formalności

Część 3. Jakie są koszty?

Część 4. Ile kosztuje prowadzenie pracowni? 

Daj znać, czy informacje te były dla Ciebie pomocne. 

Czekam na znak od Ciebie i sygnał, że zaczynasz działać. 

Trzymam kciuki, 

Iza. 

 

.

Jak stworzyć pracownię projektowania ogrodów od zera? – część 3

Jak stworzyć pracownię projektowania ogrodów od zera? – część 3

Jeśli poważnie myślisz o założeniu swojej pracowni projektowania ogrodów, warto przemyśleć, jakie będą koszty założenia takiej firmy.

O tyle, o ile formalności w urzędach są w zasadzie bezpłatne, to oczywiście pewne koszty musisz ponieść. Chcę Cię od razu pocieszyć. Tak naprawdę koszty założenia naszej działalności są relatywnie niewielkie.

Nawet w wersji “na wypasie” :D. Gdybyś miał/a w planie otworzenie restauracji czy nawet butiku z ciuchami, koszty byłyby znacząco większe.

I drugi promyczek światła- da się zacząć z naprawdę niewielkim budżetem.

A jakby się naprawdę uprzeć, to w zasadzie da się zacząć bez kosztów. 

 

Koszty założenia pracowni projektowania ogrodów…

Ten artykuł to trzeci z serii “Od zera do pracowni projektowania ogrodów”. 

Czego dowiesz się z tej części?

9. ile kosztuje założenie swojej pracowni? 

10. jak wybrać komputer i oprogramowanie?

Linki do pozostałych części tej serii artykułów znajdziesz na końcu tekstu.

9. Ile kosztuje założenie swojej pracowni projektowania ogrodów? 

Zastanawiając się nad kosztami, musimy określić, czego tak naprawdę potrzebujesz? 

Zacznijmy od planu minimum. 

  • Oprogramowanie wspomagające projektowanie
  • Komputer do pracy (do projektowania, ale również na spotkania z klientami)
  • Strona internetowa

Tak! Tylko tyle. 

Oczywiście, potrzeby są dużo większe, a apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale z takim zestawem jesteś w stanie ruszyć. 

Jakie to są koszty? 

Komputer i oprogramowanie to nierozerwalny duet. Jeśli od początku chcesz pracować na programach z wyższej półki, wiadomo, że i komputer musi być dobrej klasy, aby te programy “uciągnąć”.

Jaki program wybrać? 

To temat na osobny artykuł, i tak się składa, że już się taki na naszym blogu znajduje i możesz do niego sięgnąć nawet teraz. (LINK). 

I ja i Żania zaczynałyśmy od programu Realtime Landscape Architect. Amerykański kombajn, w naprawdę dobrej cenie, i z dość dużymi możliwościami, choć zapomnij o fotorealistycznych wizualizacjach. Nadal mam sentyment do tego programu, choć przesiadłam się na zestaw Sketchup+ Lumion.

Uważam, że RLA to świetne narzędzie, zwłaszcza, jeśli dopiero zaczynasz. Stresu jest na początku sporo, samo projektowanie nie idzie na początku łatwo, więc fajnie, jeśli program jest prosty i faktycznie Cię w projektowaniu wspiera. 

Jeśli na początku będziesz mieć trudności i wyzwania i związane stricte z projektowaniem i z obsługą oprogramowania, niepotrzebnie będziesz się denerwować, co skutecznie obniży Twój poziom endorfin i niepotrzebnie podetnie skrzydła. Po co ma być trudniej, skoro może być łatwiej? 

Jeśli jesteś osobą “lotną” w technologii, śmiało sięgnij po narzędzia takie jak np. Sketchup, Arcadia, Archicad czy bardziej popularny Vectorworks.

Twoje potrzeby to zarówno praca w 2D (przy sporządzaniu rzutów, kładów, planów) i 3D (tworzenie wizualizacji). Czy wybierzesz jeden program, obsługujący te potrzeby (np. Vectorworks) czy postanowisz pracować w dwóch czy nawet trzech programach (CAD do pracy 2D, 3D do modelowania i dodatkowo silnik renderujący)- to zależy nie tylko od Twojej zdolności przyswojenia wiedzy dot.  obsługi programów, ale też budżetu na tą inwestycję.

Słowo “inwestycja” pojawia się nie bez powodu. To nie wydatek, lecz inwestycja, dzięki której będziesz zarabiać i to wielokrotnie więcej, niż wynoszą koszty zakupu oprogramowania.

Warto to więc dobrze przemyśleć i dopasować zestaw do swoich potrzeb. Jeśli zaczniesz działać konkretnie i dobrze wycenisz swoje projekty, poniesione koszty zwrócą Ci się po kilku wykonanych projektach. 

Jakie są więc koszty zakupu oprogramowania? 

Możesz zacząć od RLA (to wydatek rzędu 2500 zł), czy Arcadii BIMS (około 3000-4000zł, zależnie od wersji). Dobrym początkiem jest też Sketchup, którego roczna subskrypcja kosztuje ok. 2100 zł na rok. Rendery możesz wykonać w darmowym Blenderze albo zlecić komuś, kto wykonuje je w Lumionie. To dobry model na początek, a praktycznie nikt z takiej możliwości nie korzysta. 

10. A jaki komputer? 

Jestem fanką komputerów stacjonarnych, chociaż pierwsze 4 lata pracowałam na laptopie. Kiedy przesiadłam się na moją “stację”, mój kręgosłup odpoczął, kark się wyprostował, a oczy były zachwycone, widząc wszystko wyraźnie na 26- calowym ekranie.

Stacjonarny komputer to stabilny w działaniu partner w biznesie. Z możliwością rozbudowy. W każdej chwili mogę dołożyć mu drugą kartę graficzną czy zmienić procesor na szybszy i bardziej wydajny. Gdzie kupić stacjonarny komputer?

Np. na Komputronik dobierzesz wszystkie podzespoły i zamówisz dla siebie specjalnie skonfigurowany zestaw. Co będzie tutaj ważne? Na pewno karta graficzna- zdecydowanymi faworytami są karty z rodziny NVIDIA. Im lepsza, tym lepiej. Oczywiście, im lepsza, tym droższa :). Poza tym, dobry procesor i monitor o dużej przekątnej i dobrej rozdzielczości (4K)- z takim wyposażeniem można działać śmiało i zuchwale. 

Podobnych możliwości konfiguracji  sprzętu nie masz decydując się na laptopa. 

Czy laptop jest w ogóle potrzebny? Kiedy jadę do klientów, na budowę, potrzebuję narzędzia, które pozwoli mi pokazać Inwestorom rysunki, wizualizacje. Pokazać! Nie projektować przy nich, ani wprowadzać zmiany z klientami zerkającymi przez ramię. Laptop jest więc potrzebny, ale nie potrzebujesz niczego wypasionego, aby pokazać klientom wizualizacje w formacie jpg czy png. W zasadzie do prezentowania wizualizacji wystarczy nawet tablet. 

Jeśli jednak zdecydujesz się na laptopa do pracy, szukaj wśród “gamingowych” propozycji. To mocne graficznie i obliczeniowo komputery, które nadają się do renderowania wizualizacji. Przekątna 17 cali sprawi, że praca będzie wygodna, ale oczywiście sprawi również, że będzie co dźwigać 🙂 Taki komputer sporo waży, więc ciągłe noszenie go ze sobą może być wyzwaniem. 

Ile kosztuje ta przyjemność?

Tak naprawdę koszty są bardzo podobne. Aby kupić laptopa czy komputer stacjonarny o podobnych parametrach, odpowiednich dla projektanta ogrodów, trzeba się liczyć z wydatkiem około 6000-9000 zł. Do komputera stacjonarnego, który jest nieznacznie tańszy, musisz kupić również monitor, co sprawia, że koszty jednego i drugiego rozwiązania będą podobne. Koszty będą większe, jeśli marzy Ci się nadgryzione jabłuszko. 

Jeśli z jakichś powodów zależy Ci na mobilności i skłaniasz się do zakupu laptopa, pamiętaj, że możesz do niego podłączyć zewnętrzny monitor i klawiaturę, co zdecydowanie poprawi Ci komfort pracy na długie biurowe dupogodziny. 

Strona internetowa

W planie minimum, z ograniczonym budżetem, na początek, wymieniłam stronę internetową.

Dlaczego?

Świat jest online, klienci też są online i właśnie w sieci szukają projektanta, czyli Ciebie! No to musisz w tej sieci być! Jeśli otwieralibyśmy butik z koktajlowymi sukienkami, zwrócilibyśmy szczególną uwagę na witrynę sklepu- aby była piękna, przyciągała uwagę i komunikowała potencjalnym klientom, co znajdą w naszym sklepie, w jakiej cenie, i czemu warto do nas zajrzeć.

Witryna sklepowa jest zaproszeniem do wejścia do środka, a po wejściu szanse rosną, że potencjalna klientka zakocha się w jakiejś z cekinowych sukienek. Twoja strona internetowa również jest zaproszeniem.

A zgodzisz się ze mną, że skoro zaczynasz, zaproszenie klientów do współpracy jest bardzo ważne i nie ma co z tym czekać. Tak, wiem, że pewnie nie masz dziesiątek wizualizacji i rysunków, tylko kilka, ale to nie może Cię powstrzymać przed ruszeniem do świata.

Strona internetowa, kropka.

Pokaż to, co masz najlepszego i nie chowaj swojej oferty w jakiejś głęboko ukrytej zakładce. To nie jest czas na skromność.

Aby zacząć działać, trzeba zacząć działać- odważnie wyjść do świata i zaprezentować się z jak najlepszej strony. Fake it till you make it 🙂 W pewnym momencie wszystko będzie prostsze i naturalne. Ale żeby tam dotrzeć, trzeba zrobić te pierwsze trudne kroki. 

Jak się do tego zabrać? 

Oczywiście zrobienie strony internetowej możesz zlecić. Jakie to będą koszty?

Mogą być bardzo różne. Prostą stronę na WordPress’ie z gotową skórką możesz zamówić już za 1500- 3000 zł. Da się to ogarnąć samodzielnie?

Da się. Jak to sobie uprościć? Samo postawienie strony na WordPressie nie jest trudne, ale ten techniczny początek możesz zlecić, np. ZENBOX, który jest dostawcą hostingu.

Będziesz potrzebować oczywiście również domeny, czyli adresu Twojej strony w sieci. Kupując domenę i hosting, dorzuć do koszyka certyfikat SSL– dzięki temu Twoja strona będzie witryną bezpieczną. Po co Ci to? Przecież nic nie sprzedajesz, ani nie przyjmujesz płatności…

Z prostego powodu- witryny z certyfikatem SSL lepiej pozycjonują się w Google. Domena, hosting, serwer, certyfikat SSL- wiem, że to może brzmieć jak jakaś “abrakadabra”, więc tak jak napisałam powyżej, zleć to komuś i nie baw się w informatyczne czary mary. Koszty to kilkaset złotych. 

Samodzielne budowanie strony internetowej nie jest może najłatwiejsze, ale też nie jest trudniejsze niż zaprojektowanie ogrodu w stylu francuskim dla Inwestora z Holandii, który ma włoskie korzenie i uwielbia podróże do Norwegii (historia prawdziwa). 

Silnik WordPressa, a do tego skórka, czyli tzw. “theme”, koniecznie z jakimś builderem (wbudowanym edytorem)-  pozwolą Ci stworzyć stronę internetową, nawet jeśli HTML i CSS brzmią dla Ciebie jak nazwy chińskiej zupki.

Wiem, bo tam byłam. Masa tutoriali w sieci ułatwia sprawę. Świetnym “theme’em”, który jest naprawdę łopatologiczny w użyciu, a daje ogromne możliwości tworzenia stron bez pisania kodu, jest Divi od Elegant Themes, który możesz kupić na Allegro.

Wniosek jest taki, że bez żadnych umiejętności pisania kodu postawiłam niejedną stronę www. A potem ją zmieniłam… I znowu zmieniłam…. 😀

Stworzenie samodzielnie swojej witryny ma ten ogromny plus, że możesz ją samodzielnie aktualizować, regularnie publikować, dokładać kolejne wizualizacje i opisy projektów.

W dowolnym momencie i bez ponoszenia kosztów. Nawet jeśli zdecydujesz się zrobienie strony zlecić, naucz się podstaw, aby móc samodzielnie aktualizować swoją stronę i uzupełniać portfolio, bez proszenia informatyka o pomoc. 

Ale, jeśli nawet zdecydujesz się na samodzielne stawianie witryny,  i tak poszukaj informatyka, do współpracy 🙂

Po co? Bo coś zepsujesz!

Jest to bardzo prawdopodobne, że coś się schrzani (samo albo z Twoją pomocą, ale trzymajmy się tego, że samo). Informatyk zrobi wtedy swoje czary mary i pomoże Ci odzyskać, co trzeba, albo usunie coś, co sprawiło, że Twoja strona się rozsypała.

Poza tym, czasem po prostu chcesz coś zrobić, klikasz cały dzień, ale się to nie udaje, a chodzi Ci o jakiś konkretny efekt i nie możesz spać i jeść, i zapominasz zrobić obiad…. No dobra, może Ciebie takie techniczne blokady aż tak nie dezorganizują, ale tak czy inaczej, znajdź sobie dobrą duszę, która w takich sytuacjach chwilę poklika, ogarnie co potrzebujesz, a Ty zaoszczędzisz taką masę czasu, że z ekonomicznego punktu widzenia na pewno warto takiemu informatykowi zapłacić. 

Podsumowując, plan minimum jeśli chodzi o koszty założenia swojej pracowni, to komputer, oprogramowanie i strona internetowa. Koszty, w zależności od tego, co wybierzesz, mogą się wahać od 5000 zł do 35 000 zł. 

23

Inne koszty…

  • drukarka

Zdecydowanie warto mieć swoją drukarkę, ale nie ma sensu inwestować w plotery i inne cuda. Jeśli wybierzesz taką, która umożliwi Ci wydruk na formacie A3, to już świat i ludzie. Większe rysunki możesz wydrukować na mieście i są to niewielkie koszty.  Około 700-1000 zł. 

  • przyrządy miernicze (miara 50m, miara 5-10m, dalmierz, kółko pomiarowe)

Niezastąpisz ich niczym innym. Długa, rozwijana miara to podstawa. Fajnie jest kupić taką z obciążnikiem- poradzisz sobie z pomiarami samodzielnie, nie musisz wtedy fatygować Inwestora albo szukać kamienia, który położysz na końcu miary, by pozostała nieruchomo. Druga, krótsza metrówka przyda Ci się przy metodzie domiarów prostokątnych, a jak do tego dorzucisz kółko pomiarowe, to jesteś już pro. Niwelator? Jeśli byłby potrzebny, możesz wypożyczyć. Nie lubię kupowania rzeczy, który używa się od wielkiego dzwonu.  Około 300 zł. 

  • katalogi roślin Związku Szkółkarzy Polskich 

Dla mnie niezastąpione i konieczne. Niby wszystko znajdziesz w sieci, ale katalogi pod ręką to podstawa, bo ułatwiają i przyśpieszają proces projektowania nasadzeń. Około 200 zł. 

  • telefon 

Oczywista oczywistość. 

  • samochód

Wielu Twoich klientów mieszka pod miastem, w zawiłych meandrach nowo budowanych osiedli. Dojechanie na spotkanie komunikacją miejską może nie być możliwe. 

  • kalosze i dobry ołówek

To wyposażenie konieczne na inwentaryzację w deszczu. Amerykańscy inżynierowanie z NASA całe lata pracowali nad długopisem pracującym w stanie nieważkości- rosyjscy inżynierowie dali swoim kosmonautom ołówki 🙂 Dobry ołówek w deszczu nie zawiedzie Cię nigdy, podobnie kalosze.

  • wizytówki 

Będziesz nie tylko dawać je klientom, ale przydadzą się również w rozmowach o współpracy- gdy pojedziesz do szkółki z roślinami, sprzedawcy kostki brukowej czy materiałów ogrodzeniowych. Musowo.

  • pisaki, mazaki, przybory 

Może jesteś osobą, która zanim zacznie tworzyć koncepcję na komputerze, musisz pobazgrać i zrobić odręczne szkice? Przydadzą Ci się różne materiały, w zależności od tego, jakie lubisz. Może masz ochotę na tworzenie kolorowanych ręcznie rysunków? Czemu nie. 

  • skalówka, linijki

Przydają się często i po prostu trzeba je mieć. 

  • tablet graficzny

Jeśli chcesz korzystać z aplikacji PROCREATE albo podobnej, niezasątpiony będzie tablet, w tym przypadku IPAD. Tablet z rysikiem, np. Wacom, przyda Ci się, jeśli lubisz taką formę pracy. 

  • oprawa projektów

Jak oprawisz projekt, który następnie oddasz klientowi? Warto to zawczasu przemyśleć i mieć pod ręką stosowne materiały. Od kilku miesięcy swoje projekty oprawiam w segregatory z moim logo, robione na zamówienie. Koszt to około 25 zł za sztukę, a wrażenie klienta bezcenne. 

  • wzornik kolorów

Może być pomocny, zwłaszcza w rozmowach z klientami  na temat materiałów. Wzornik z kolorami RAL kupisz online. 

Co jeszcze? 

Jakie jeszcze koszty musisz ponieść? 

Czego Ci nie powiedziałam i zatajam, po kryjomu doklejając gwiazdki i pisząc małym druczkiem? 

Nie zostało już zbyt wiele. Drobiazgi.

Tak jak pisałam w części drugiej, będziesz potrzebować programu do fakturowania (polecam Ci np. Fakturownia), konta w banku (rachunki biznesowe są zazwyczaj płatne, a oferta bardzo często się zmienia). Nie potrzebujesz pieczątki, żadne przepisy jej nie wymagają.

Przydadzą Ci się również wzory dokumentów, z których korzystać będziesz pracując z klientami (umowa na wykonanie projektu, oświadczenie klienta o udostępnieniu danych, itp.), a także RODO, które jest obowiązkowe dla wszystkim przedsiębiorców.

Dokumenty niezbędne do prowadzenia firmy bezpiecznie dla Ciebie i Twoich klientów, zawarłyśmy w pakiecie ZIELONE FORMALNOŚCI, który powstał we współpracy z prawnikiem, również na nasze własne potrzeby. Pakiet znajdziesz w naszym sklepie. 

Został Ci już tylko do kupienia ekspres do kawy i kubek z motywacyjnym cytatem, i możesz ruszać ze swoją pracownią. 

Jak widzisz, koszty założenia pracowni projektowania ogrodów mogą być różne. Możesz zacząć nawet z mocno ograniczonym budżetem, i to jest naprawdę dobra rada. Lepiej zacząć działać i za kilka miesięcy mieć na koncie już pierwsze projekty w portfolio, opinie zadowolonych klientów i pieniądze na koncie w banku, niż odwlekać odliczanie do startu i czekać, aż zaoszczędzisz na laptopa z jabłuszkiem i licencję Lumiona. 

Jeśli jesteś w tym miejscu i zastanawiasz się, jaki wybrać komputer/ program/ nazwę dla pracowni, napisz do nas lub odezwij się na naszej grupie, z chęcią pomożemy. 

Iza Kaczmarek

23

Kilka TIP’ów do tej częśći artykułu: 

  • oprogramowanie do tworzenia wizualizacji jest ważne, ale przy ograniczonym na początku budżecie można sobie świetnie poradzić, 
  • zawsze można zrobienie renderów zlecić podwykonawcy, 
  • komputer stacjonarny i laptop to podobne koszty, na stacjonarnym praca jest wygodniejsza i bardziej stabilna, 
  • strona internetowa to okno na świat Twojego biznesu- koniecznie ją załóż od początku, choćby na start było na niej tylko kilka Twoich wizualizacji, 
  • warto znaleźć informatyka do współpracy, który będzie “gasił pożary” i wspomoże przy technicznych trudnościach, 
  • samodzielna obsługa strony internetowej umożliwi Ci jej bieżącą aktualizację bez ponoszenia dodatkowych kosztów.

W pozostałych częściach artykułu znajdziesz kolejne podpowiedzi, jak stworzyć swoją pracownię projektowania ogrodów i jakie są koszty jej prowadzenia. 

Czytaj dalej- część 4. Koszty prowadzenia pracowni projektowania ogrodów. 

Warto zajrzeć: 

W pozostałych częściach artykułu znajdziesz kolejne podpowiedzi, jak stworzyć swoją pracownię projektowania ogrodów.

 

W pozostałych częściach artykułu znajdziesz kolejne podpowiedzi, jak stworzyć swoją pracownię projektowania ogrodów.

Pozostałe części artykułu:

Część 1. Jak zacząć? 

Część 2. Czas na formalności

Część 3. Koszty założenia pracowni projektowania ogrodów

Część 4. Jakie są koszty prowadzenia pracowni projektowania ogrodów?

.

Jak stworzyć pracownię projektowania ogrodów od zera? – część 2

Jak stworzyć pracownię projektowania ogrodów od zera? – część 2

Masz zielony plan i chcesz stworzyć swoją własną pracownię projektowania ogrodów od zera.

Wiesz już, pod jaką nazwą chcesz działać i wstępnie masz zaplanowany wizerunek Twojej marki. Masz plan, kiedy chcesz zacząć działać. Przychodzi czas na najmniej fascynujący etap, a mianowicie formalności.

Zanim jednak zbierzesz się w sobie, aby pokonać urzędowe sprawy, czeka Cię kilka ważnych decyzji. 

 

Czas na formalności…

Ten artykuł to drugi z serii “Od zera do pracowni projektowania ogrodów”. 

Czego dowiesz się z tej części? 

5. w jakiej formie możesz prowadzić działalność? 

6.  jaką wybrać formę opodatkowania? 

7. VAT czy nie VAT?

8.  Jak formalnie założyć firmę?

Linki do pozostałych części tej serii artykułów znajdziesz na końcu tekstu. 

5. W jakiej formie prawnej chcesz prowadzić swoją pracownię projektowania?

Jak zapewne wiesz, założenie działalności gospodarczej wiąże się z konkretnymi kosztami jej prowadzenia, a największym obciążeniem dla przedsiębiorcy jest niewątpliwie ZUS. W dodatku, niczym Buka w Muminkach, wielkimi krokami zbliża się Nowy Ład, i na razie niewiele wiadomo, ale nie ma wątpliwości, że obciążenia dla przedsiębiorców będą tylko rosnąć. 

Na co w takim razie zwrócić uwagę? 

Przede wszystkim, aby wybrać taką formę prowadzenia działalności i rozliczania się z fiskusem, która będzie dla Ciebie wygodna, nie będzie Cię ograniczać, a także jest dla Ciebie najlepsza, ze względu na ponoszone koszty. 

Jak wybrać formę dla siebie? 

Ważne tutaj będzie, jaki planujesz model biznesowy. Czy będziesz oferować jedynie usługi projektowe? Czy planujesz również oferować usługi wykonawstwa? Będziesz działać solo czy rozważasz docelowo zatrudnienie pracownika/ów? Odpowiedzi na te pytania są bardzo ważne. Na potrzeby artykułu załóżmy jednak najczęstszy i najbardziej popularny wariant, czyli działam solo, nikogo nie zatrudniam i oferuję usługi projektowania. Tylko i aż. 

Na początek…

Jeśli pracujesz gdzieś na etacie i planujesz przejść na swoje, możesz przecież zacząć działać z marszu. Jeśli jesteś pełnoetatowym pracownikiem, zakładając jednoosobową działalność gospodarczą, zapłacisz jedynie składkę zdrowotną (Buka mówi, że od Nowego Roku jej wysokość będzie zależna od uzyskiwanych dochodów, ale na razie niewiele wiadomo). Do tego oczywiście podatek dochodowy, ale cóż, życzymy Ci jak najwyższych podatków, bo znaczą one nie mniej nie więcej, tylko, że osiągasz przychody. 

W tym scenariuszu, w pewnym momencie zapewne zechcesz porzucić etat i działać na większą skalę. Co wtedy? 

Czy muszę zakładać jednoosobową działalność gospodarczą?

Nie. Jest to tylko jedna z opcji. Inne możliwości:

A. na początek działalność nierejestrowana.

Działasz legalnie, ale nie rejestrujesz firmy. Będzie to jednak o tyle trudne, że limit miesięcznych przychodów z działalności nierejestrowanej w 2021 roku wynosi 50% minimalnego wynagrodzenia, zatem 1400 zł. Po przekroczeniu tej kwoty należy założyć firmę. Może jednak jakieś pierwsze projekty, jeśli rozbijesz płatność: 50% zaliczki w jednym miesiącu, końcowe rozliczenie w kolejnym, zdołasz zrobić w ramach tej formy działania. Dlatego jest to rozwiązanie, ale na krótką metę.

B. umowa o dzieło.

Nie ma wątpliwości, że projekt ogrodu jest dziełem. Spełnia wszelkie przesłanki. Czy możesz pierwsze projekty zrobić na taką umowę? Możesz. Minusy? Twój klient musi wystawić Ci PIT.

Oczywiście, możesz go przygotować za niego.

Co w tym złego? Niby nic.

Ale czy działanie w taki sposób buduje wizerunek Twojej firmy, jako profesjonalnej i ogarniętej?

Pozostawiam Ci to pytanie do rozważenia.

Kolejny minus jest taki, że to również jest rozwiązanie na krótką metę. Po pierwsze, nasz kochany Ustawodawca za umowy o dzieło również się zabiera i chce je ozusować. Po drugie, jeśli wszystko pójdzie po Twojej myśli (a czemu miałoby być inaczej), umów będzie więcej, a jeśli nie pracujesz nigdzie indziej na etacie- Panowie w garniturach lub Panie w garsonkach z odpowiednich instytucji mogą Ci zarzucić, że tak naprawdę prowadzisz działalność gospodarczą, ale chowasz się za umowami o dzieło, unikając obciążeń wynikających ze składek.

W takiej sytuacji, mogą Cię nie tylko zmusić do założenia JDG, ale również do opłacenia miesięcy składek, kiedy ich zdaniem prowadziłaś/eś nieformalnie działalność.

Wniosek: możesz zrobić kilka pierwszych projektów na umowę o dzieło, ale potem musisz wybrać konkretną ścieżkę sformalizowania swojej działalności. Inaczej ponosisz spore ryzyko.

C. inkubator przedsiębiorczości.

Kiedy sama zaczynałam takiej opcji nie było, a jest to bardzo ciekawe rozwiązanie. Jak to działa? Inkubator to fundacja, która na podstawie umowy współpracy użycza Ci osobowości prawnej.

Nie masz formalnie firmy. Współpracujesz z Inkubatorem na podstawie umowy o dzieło lub zlecenie.

Umowy z Twoim kontrahentem podpisuje fundacja, ale widnieje na nich informacja o Tobie. Co dalej? Działasz w pełni samodzielnie. Wystawiasz fakturę za usługę, a zarobione pieniądze wypłacasz ze swojego subkonta na podstawie umowy o dzieło.

Nie musisz płacić ZUS-u, ale możesz dobrowolnie odprowadzać składkę na ubezpieczenie zdrowotne i społeczne.

Z inkubatorów może skorzystać każdy, nie ma ograniczeń ze względu na wiek czy status studenta.

To tylko podstawowa “funkcjonalność” współpracy z inkubatorem. W ramach działania w ekosystemie inkubatora masz często możliwość korzystania z biura co-workingowego (tak! to oznacza, że widujesz innych ludzi!), szkoleń, doradztwa biznesowego i księgowego i wielu innych. A to wszystko za jakieś 300 zł miesięcznie? Brzmi, jak bajka dla freelancera.

Dowiedzieć się więcej możesz np. tutaj.  

Wiem, że ograniczeniem jest na przykład to, że nie odliczysz sobie firmowych kosztów. Ale prowadząc działalność projektową mamy niewielkie koszty bieżące, więc jest to przełknięcia. To rozwiązanie mnie zachwyca tym, że jest proste, tanie, ale bezpiecznie i pozwala działać w pełni legalnie.

Jakbym miała się bawić w podpisywanie umów o dzieło z klientami albo działać w ramach inkubatora- nie zastanawiałabym się zbyt długo. Na podobnej zasadzie działa popularny portal UDEMY. To też jest opcja.

Czy to nieprofesjonalne, działać w ramach inkubatora, który będzie przecież na fakturze dla klienta? 

Moim zdaniem nie, a w dodatku wypada to super profesjonalnie w porównaniu z działaniem na podstawie umów o dzieło

D. inna forma prowadzenia działalność- na przykład spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. 

Prowadzenie działalności w ramach spółki jest bezpieczne i wbrem mitom niskokosztowe. Kiedy warto i czy warto? Po pierwsze, musisz mieć wspólnika. I mama albo ciocia, mające jeden procent udziałów w spółce, to nie jest rozwiązanie. Można co prawda założyć spółkę samodzielnie, nie mając wspólników, ale wiąże się to z koniecznością odprowadzania pełnego ZUS-u, więc cała zabawa traci sens. Kolejna rzecz to księgowość.

Dla spółek obowiązkowa jest pełna księgowość. To dużo bardziej skomplikowane niż przy JDG, więc koszty księgowej co miesiąc będą wyższe.

Niekoniecznie jednak bardzo duże. Internetowe biura księgowe, przy prostej spółce z niewielką miesięczną liczbą faktur to koszt 400-500 zł netto.

Prowadzenie spółki wiąże się z całkiem innym system rozliczania się i zarabiania. Zarabia spółka, a nie Ty.

Aby mieć pieniądze na koncie- na chlebek, waciki i rachunki, musisz pieniądze ze spółki otrzymać- mieć z nią umowę o pracę (drogo), umowę z powołania (np. pobierać comiesięczne wynagrodzenie z tytułu powołania i pełnienia funkcji prezesa, nie jest to stosunek pracy) czy podpisać umowę zlecenie lub dzieło na konkretną usługę.

Nie będę wchodzić w szczegóły, ale to, co ważne, spółka jest dużo bardziej bezpieczną formą prowadzenia firmy (nie ryzykujesz prywatnym majątkiem), wymaga więcej wiedzy i zachodu w codziennym załatwianiu spraw, ale nie jest to jakaś wiedza tajemna i nie musisz być geniuszem finansów, aby to ogarnąć.

Jeśli z jakichś przyczyn inkubator nie jest dla Ciebie, a działalność gospodarcza to zbyt duże koszty- spółka z o.o. może być dla Ciebie dobrą formą prowadzenia działalności, więc zachęcam do zgłębienia tematu.

23

6. Jaką wybrać formę opodatkowania?

Forma prowadzenia działalności to ważna kwestia, ale jest jeszcze druga, równie ważna, czyli forma opodatkowania. Masz kilka opcji. 

Ryczałt

Podatek ryczałtowy to podatek przychodowy. Co to oznacza? Nie księgujesz żadnych kosztów, płacisz ryczałt od osiągniętych dochodów. W jakiej wysokości? Projektant ogrodów to tzw. “wolny zawód”. Dla takowego stawka ryczałtu wynosi 17%. Plusem ryczałtu jest to, że księgowość jest banalnie prosta. Minusem na pewno to, że nie odliczysz kosztów, więc jeśli przyjdzie ten dzień, gdy kupisz komputer czy oprogramowanie za kilkanaście tysięcy złotych, inwestycja taka nie pomniejszy Twoich podatków. 

Podatek liniowy lub skala podatkowa

To kolejne dwie opcje, jakie masz, aby rozliczać się z fiskusem. Nie będę się zbytnio rozwodzić nad tematem, gdyż kiedy to piszę, Rząd planuje wprowadzenie zmian w systemie podatkowym, w ramach Nowego Ładu. A więc, cokolwiek tu napiszę, może już za chwilę nie być aktualne. 

Chcę Ci tylko doradzić coś, w związku z tym tematem.

Pewnie rozważasz skorzystanie z usług księgowych.

I świetnie. Chcę Cię uczulić, że Księgowa/y- są od księgowania 🙂

Jeśli potrzebujesz precyzyjnej i wnikliwej pomocy związanej z wyborem dobrej dla Ciebie formy opodatkowania i prowadzenia działalności- udajesz się do doradcy podatkowego. Jeśli będziesz mieć jakieś wątpliwości, skorzystaj z takiej pomocy,  a gwarantuję, że będziesz spokojniej spać. 

7. VAT czy nie VAT? 

Kiedy jesteśmy przy podatkach, nie sposób nie wspomnieć o VAT. Czy musisz być VAT-owcem? Nie. Działalność projektowa czy wykonawstwo ogrodów- nie są przez ustawodawcę umieszczone w katalogu działalności obligatoryjnie VAT-owych. To dobra wiadomość. Ale haczyki są dwa. 

Pierwszy- nie musisz być VAT-owcem w ramach zwolnienia podmiotowego z VAT, które jednak przestanie Cię obowiązywać, gdy przekroczysz 200.000 zł przychodu ( nie dochodu) rocznie. Warto o tym wiedzieć, choć szczerze, osiągnięcie w pojedynkę takich przychodów z działalności projektowej, jest bardzo trudne.

Haczyk numer dwa- “doradztwo”. Usługi “doradcze” są obligatoryjnie objęte podatkiem VAT. Skąd te cudzysłowy? Stąd, że Ustawodawca nie precyzuje katalogu działalności “doradczych”. Najprawdopodobniej jednak, wystawienie jednej faktury na “konsultacje”, które są logicznie myśląc “usługą doradczą”, sprawia, że trafiasz do zaszczytnego grona VAT-owców, na zawsze! Tak. To ważne. O tyle, o ile raz w roku możesz zmienić formę opodatkowania, o tyle “wejście” na VAT powoduje, że zostajesz na nim już na wieki wieków. 

A możesz sobie być VAT-owcem, jeśli masz taką ochotę? 

Możesz. 

Jak więc podjąć decyzję, czy ma to dla Ciebie sens? 

Zastanów się, kim będzie Twój docelowy klient. Jeśli będą to osoby prywatne, nie przedsiębiorcy, będą Ci wciąż powtarzać, że faktura jest im niepotrzebna.

W istocie tak jest. Nie wrzucą jej w żadne koszty, nie odliczą VAT’u. Klienta prywatnego nie interesuje netto/brutto, lecz jaka jest końcowa kwota, którą musi Ci zapłacić. Jeśli Twój klient jest w stanie wydać na projekt ogrodu powiedzmy 8.000 zł, tyle chce widzieć na fakturze. Jeśli jesteś VAT-owcem, Twój klient chce dostać fakturę na 8.000 zł brutto, a więc dla Ciebie cena Twoje usługi wynosi tak naprawdę o 23% mniej.

Jeśli będziesz pracować głównie dla klientów prywatnych, zwolnienie z VAT pozwoli Ci tak naprawdę być bardziej konkurencyjnym dla swoich klientów. Projektowanie ogrodów to działalność  o niskich kosztach, więc na tym, że nie odliczysz VAT’u od ryzy papieru do drukarki i nowego krzesła do biurka, w końcowym rozrachunku niewiele stracisz. 

Co innego, jeśli chcesz pracować głównie z klientami biznesowymi i przedsiębiorcami.

Z ich punktu widzenia faktura bez VAT nie jest korzystna, bo nie mogą VAT-u wrzucić w swoje koszty. Kolejna kwestia, że jeśli myślisz o tym, aby nie tylko projektować, ale również realizować ogrody- VAT może być dla Ciebie lepszym rozwiązaniem. Wszystkie materiały, np. do budowy instalacji nawadniania czy rośliny, będziesz przecież kupować z podatkiem VAT. 

Kiedy już tak przynudzam w kwestiach księgowych, pozostaje ostatnia rzecz- kasa fiskalna.

Czy musisz ją mieć?

Nie, jeśli wszystkie płatności będziesz przyjmować bezgotówkowo.

Innymi słowy, jeśli wszyscy Twoi klienci będą płacić Ci przelewem bankowym, i bez problemu będziesz w stanie przyporządkować każdą zaksięgowaną płatność do faktury, nie musisz mieć kasy fiskalnej. Jeśli nie chcesz mieć kasy fiskalnej- płatności gotówką nie wchodzą w grę.

Mam nadzieję, że jeszcze czytasz i te informacje Cię nie przygniotły na tyle, że porzucasz pomysł założenia swojej działalności. Piszę o tym, ponieważ to ważne decyzje. A najlepiej od początku działać świadomie, obniżać koszty, ograniczać ryzyko i budować swoją markę bezpiecznie i strategicznie 🙂 

Masz wątpliwości? Tutaj znajdziesz interpretację podatkową, dotyczącą VAT dla usług projektowych. 

23

8. Jak formalnie założyć swoją firmę?

To akurat bułka z masłem. Formalności związane z założeniem jednoosobowej działalności gospodarczej załatwisz w Urzędzie Gminy- możesz to zrobić osobiście, ale również online, jeśli masz podpis kwalifkowany. Również założenie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością załatwisz online, w systemie eKRS. Ten proces trwa jednak dłużej. 

Jakąkolwiek formę wybierzesz, musisz składając odpowiedni wniosek wskazać PKD- kody działalności, jaką będziesz prowadzić. 

Kody PKD dla projektanta ogrodów:

74.10.Z – Działalność w zakresie specjalistycznego projektowania

81.30.Z – Działalność usługowa związana z zagospodarowaniem terenów zieleni

71.11.Z – Działalność w zakresie architektury

Jakie inne formalności musisz załatwić? 

  • rejestracja w ZUS
  • założenie konta bankowego- osobny rachunek bankowy do prowadzenia działalności ułatwia prowadzenie działalności, choć nie jest obowiązkowy, i teoretycznie możesz korzystać z prywatnego konta (przy JDG), 
  • wybór programu do wystawiania faktur- niektóre konta bankowe mają wbudowaną możliwość korzystania z oprogramowania księgowego. Jeśli Twoje konto bankowe Ci tego nie umożliwia, znajdziesz wygodne aplikacje online, w których wystawisz faktury, zrobisz budżet i zaplanujesz wydatki. Mamy dobre doświadczenia z Fakturownia. 
  • wyrobienie pieczątki- nie musisz mieć pieczątki firmowej, nie ma takiego prawnego wymogu. Może Ci się ona jednak czasem przydać. 
  • zgłoszenie się w US jako płatnik VAT- jeśli tak zdecydujesz. 

Iza Kaczmarek

Kilka TIP’ów do tej częśći artykułu: 

  • wybierz taką formę prowadzenia działalności, aby działać bezpiecznie i nie ponosić niepotrzebnego ryzyka, 
  • formę opodatkowania możesz zmienić raz w roku, ale jeśli raz zostaniesz VAT’owcem, zostajesz nim na wieki wieków, 
  • nie musisz posiadać kasy fiskalnej, ale wszystkie rozliczenia w Twojej firmie muszą odbywać się elektronicznie (klient nie może Ci płacić gotówką), 
  • formalności związane z założeniem firmy to pestka, 
  • jeśli masz wątpliwości co do tego, jaka forma prowadzenia działalności i opodatkowania jest dla Ciebie odpowiednia, skonsultuj się z doradcą podatkowym (nie księgową).

W pozostałych częściach artykułu znajdziesz kolejne podpowiedzi, jak stworzyć swoją pracownię projektowania ogrodów.

Czytaj dalej- część 3. Ile kosztuje założenie pracowni projektowania ogrodów? 

Warto zajrzeć: 

W pozostałych częściach artykułu znajdziesz kolejne podpowiedzi, jak stworzyć swoją pracownię projektowania ogrodów.

Pozostałe części artykułu:

Część 1. Jak zacząć? 

Część 2. Czas na formalności

Część 2. Koszty założenia pracowni projektowania ogrodów

 

.