Mity na temat projektowania ogrodów, powszechne jak podagrycznik

Mity na temat projektowania ogrodów, powszechne jak podagrycznik

Kiedy zaczynasz swój projektowy biznes, śledzisz różnego rodzaju grupy, czytasz komentarze pod żywymi dyskusjami, żeby dowiedzieć się, jak to wszystko naprawdę działa. Też tam byłam i chłonęłam każde słowo, wtedy jeszcze nie z facebook’owych grup, ale jakichś forów i portali.

Czy zyskasz w ten sposób prawdziwy obraz tego, co Cię czeka?

Nie do końca.

W tym artykule rozprawiam się z pięcioma mitami na temat projektowania ogrodów, których możesz się nabawić, a które są trudne do wytępienia, jak tytułowy podagrycznik. 

Mit 1. Projektowanie roślin, to wszystko, co musisz wiedzieć

Znajomość roślin jest oczywiście niezbędna, aby projektować ogrody. Wśród roślin ogrodowych musimy poruszać się jak przysłowiowa ryba w wodzie, aby swobodnie korzystać z nich w projektowaniu. Jest to spora dziedzina wiedzy do przyswojenia i często tak się zafiksowujemy na tym aspekcie, że zapominamy o wszystkim na około. 

Projektowanie ogrodów to temat interdyscyplinarny. Romantyczny, przyjemny i piękny świat roślin, które zapewne kochasz, to tylko jedno oblicze ogrodu. Poza nim, jest wiele bardziej przyziemnych aspektów do ogarnięcia. A skoro piszę “przyziemnych”, to od prac ziemnych i ukształtowania terenu należałoby zacząć.

Później przyjdzie czas na nawierzchnie utwardzone, obrzeża, ogrodzenia, elementy wodne, małą architekturę ogrodową, a w końcu instalacje: nawadniania czy oświetlenia. Jest to całkiem sporo technicznych wyzwań, z którymi mierzymy się w projektach ogrodów. 

Jeśli więc sądzisz, że zakuwanie roślin wystarczy, aby sprawnie projektować, to niestety, muszę skorygować kurs Twojego myślenia. Jest to jedynie wycinek interdyscyplinarnej wiedzy, która będzie Ci na co dzień potrzebna.

Jednocześnie, zostawię słowo pocieszenia. Coraz więcej jest dobrych źródeł wiedzy, dzięki którym możesz się szkolić i rozwijać, a tematy te nie są tak trudne, na jakie wyglądają. Zawsze też możesz skorzystać z pomocy i wsparcia specjalisty z danej dziedziny, jak choćby firmy zajmującej się automatycznym nawadnianiem w ogrodach. 

Mit 2. Samo projektowanie to za mało, aby zarabiać. Klucz to wykonawstwo 

W micie tym powtarza się, że oferowanie klientom jedynie (moim zdaniem “aż”) projektowania ogrodów, nie ma szans obronić się finansowo i będzie nierentowną działalnością. Dlatego, jeżeli chcesz się utrzymać na powierzchni i jakoś wiązać koniec z końcem, musisz również wykonywać ogrody. 

Zaznaczam tu, bo może nie znamy się zbyt dobrze, że czuję się w pełni kompetentna do wypowiadania się na ten temat, bo zaczęłam od modelu projektowanie + wykonawstwo, ale po trzech latach z wykonawstwa zrezygnowałam.

Dlaczego? Głównie ze względów logistyczno – rodzinnych. W międzyczasie w moim życiu pojawiły się dzieci i praca w ten sposób przestała być fizycznie wykonalna.

Czy żałuję? Wcale. To było bardzo wymagające i na tamtym etapie nie poznałam odpowiednich ludzi, aby to mogło się udać. 

Poukładana, zaplanowana i prowadzona z głową działalność tylko (aż) projektowa, może z powodzeniem dawać bardzo dobre, znacznie przekraczające 10-12 tysięcy przychody.

I może Ci się na pozór wydawać, że działalność wykonawstwa jest dużo bardziej opłacalna. Ale pamiętaj, że wykonując ogrody masz za to dużo większe koszty, jak np.: pracowników do opłacenia, utrzymanie maszyn, zakup materiałów, koszty transportu.

Znowu działalność projektowa, o ile nie utrzymujesz designerskiego biura w centrum miasta, charakteryzuje się niskimi kosztami i tym, że większość z zarobionych przez nas pieniędzy stanowi nasz zysk. 

Projektowanie i wykonawstwo to model fantastyczny, wspaniały, ale wymagający. Jeśli zbudujesz dobry zespół – będzie to praca marzenie, a i możliwości zarabiania większe, niż przy samym projektowaniu.

Działalność projektowa, bez wykonawstwa, jest modelem o dużej elastyczności działania, więc jeśli takiej wolności szukasz, to bingo! 

23

Mit 3. Jest to praca sezonowa

Faktem jest, że najwięcej ludzi myśli o ogrodzie wiosną, zwłaszcza po majówce, kiedy już spędzili trochę czasu w ogrodzie, zrobili pierwsze grillowanie, patrząc na ogród, który nie wygląda zbyt dobrze, pod wpływem emocji postanawiają, że coś z tym fantem trzeba zrobić i szukają pomocy, najlepiej na wczoraj. 

Nie jest natomiast faktem, że telefon projektanta grzeje się po majówce, a już w wakacje milknie i tak milczy do następnej wiosny. To jasne, że są okresy, kiedy po prostu więcej osób o ogrodzie myśli, a są i takie, w których tych osób jest znacznie mniej. 

Jako projektanci pracujemy z różnymi grupami klientów. Czasem są to osoby, które już posiadają swój ogród i szukają możliwości przeprojektowania go i dokonania ogrodowej metamorfozy. Osoby z istniejącym ogrodem planują takie zmiany najczęściej na wiosnę lub jesień, więc w tym okresie albo w czasie poprzedzającym ten okres szukają projektanta. 

Bardzo często nasi klienci to osoby, które są w trakcie budowy domu, na różnym etapie tego procesu. Klienci z tej drugiej grupy szukają projektantów okrągły rok, po prostu realizując zadanie po zadaniu. Coraz więcej osób w trakcie budowy domu korzysta z różnych usług projektowych.

Angażowanie architekta wnętrz do zaplanowania przynajmniej części pomieszczeń staje się powoli standardem. W przypadku takich osób naturalne jest, że gdy przychodzi czas na planowanie ogrodu, ze wszystkimi jego aspektami (nawierzchnie utwardzone, taras, ogrodzenie, instalacje itd.) jest dla nich oczywiste, że sięgają wówczas po wsparcie projektanta ogrodów. 

Budowy nowych inwestycji idą swoim rytmem poprzez kolejne etapy. Prace brukarskie czy murarskie są wykonywane przez niemal okrągły rok, z przerwą, gdy warunki atmosferyczne są naprawdę złe i jest po prostu mroźno.

A skoro tak jest, to znaczy, że na kolejne prace po prostu przychodzi czas i to o różnych porach roku.

Kiedy Inwestorzy widzą, że budynek z zewnątrz nabiera kształtu, zaczynają myśleć o kolejnych etapach, a żeby konkretnie rozmawiać z fachowcami, wybierać materiały i planować realizację, muszą mieć projekt, czy to zrobiony przez projektanta, czy samodzielnie.

I z tego powodu szukają wsparcia w bardzo różnych okresach roku, również zimą. Po tym, jak ostatnie lata to okres budowlanego boom’u i wszyscy przyzwyczaili się, że na dobrych fachowców trzeba czekać i z wyprzedzeniem rezerwować terminy, nie jest już niczym szczególnym, że klient szuka projektanta jesienią czy zimą, bo wie, że projekt potrzebuje mieć już wiosną, aby ruszyć z pracami w sprzyjającym czasie. 

Mit 4. Liczą się (tylko) piękne wizualizacje

Żyjemy w kulturze obrazu i zachwycających zdjęć wymuskanych celebrytów, którzy nie dość, że piękni sami z siebie, to jeszcze filtry dodają im dodatkowo kolorytu i uroku.

W obrazkowym świecie, zachłysnęliśmy się także fotorealistycznymi wizualizacjami, zwłaszcza tymi na Instagramie.

Nie mogło być inaczej. Zaczęło się od wnętrz, w których wizualizacje doszły do takiego poziomu, że czasem trudno odróżnić prawdziwe zdjęcie od renderu. Klienci rozpieszczeni są wysoką jakością wizualizacji i obserwują piękne ujęcia na Instagramie, serduszkując je jak szaleni. Czy zatem da się funkcjonować jako projektant bez fotorealistycznych renderów?

Oczywiście, że się da. Całe lata pracowałam na RLA, i szczerze mówiąc, nigdy żaden Klient nie zarzucił mi, że z wizkami jest coś nie tak. Oczywiście, nie porażały garfiką, ale w końcu czy to wizualizacje mają zachwycać, czy pomysły?

Zauważ, że są nawet projektanci premium, którzy wizek nie robią wcale, a projekty tworzą odręcznie. Wartością naszych projektów są więc pomysły, rozwiązania, kompozycje i dobór gatunkowy, a nie fikuśne efekty wyklikane np. w Lumionie. 

Bardzo lubię robić wizualizacje. To fajna zabawa. I efekty z programów typu Lumion faktycznie wbijają czasem w fotel, ale wiem, że to nie jakość renderów najbardziej doceniają klienci, chociaż to te właśnie piękne obrazki na Instagramie mogą być “wabikiem”, który jednocześnie pokazuje nasz projektowy styl i przyciąga do nas Klientów zainteresowanych tym, co właśnie widzą. 

O tyle o ile naprawdę lubię świat wizek, to czasem mam z nimi kłopot, kiedy widzę wizualizacje, które nie są efektowne, a raczej efekciarskie. Efekt wody po padającym deszczu, piękne kałuże, ale też jednocześnie płonący w palenisku ogień i promienie słońca, a na kanapie kocyk, który jest suchy, chociaż przecież właśnie przed chwilą padało. Łatwo popaść w przesadę i naklikać lumionowych efektów. Oczywiście, każdy może mieć swoją estetykę, ale moim zdaniem ważne jest mimo wszystko, aby wizualizacja przedstawiała coś, co w rzeczywistości ma szansę zaistnieć. Intencji stojącej za wizualizacją dzienną z zapalonymi lampami, jak w nocy, nie pojmę. Próbowałam.

Czy da się funkcjonować bez renderów na wypasie?

Oczywiście, że się da. Choć wizualizacje to język obrazu, którym rozmawiamy z Klientami i w pewnym sensie “opakowanie” naszych pomysłów. Nie od dziś wiadomo, że ładne opakowania sprzedają się lepiej. 

Kłopot w tym, że wiele jest przeciętnych wizualizacji bardzo ciekawych i interesujących projektów i równie wiele przepięknych wizualizacji projektów, które nie są interesujące niemal wcale.

Pewnie łatwo zgadnąć, która grupa zbiera więcej serduszek na Insta ;). Ale uwaga, ważna wiadomość! Owe serduszka mają o wiele mniejszą moc biznesową, niż nam się wydaje.

23

Mit nr 5. Klienci są (tylko) w dużych miastach

To mocno zakorzeniony mit, który ma katastrofalne skutki.

Po pierwsze: Ci z nas, którzy chcą działać w małym mieście czy miasteczku, boją się w ogóle zacząć.

A po drugie: Ci, którzy jednak zaczną, z powodu tego mitu postanawiają, że ich stawki muszą być niskie – bo przecież w małym mieście ludzie zarabiają mniej i nie można z tymi stawkami przesadzać.

To powszechne podejście.

Projektanci z mniejszych miast z zazdrością patrzą chociażby na pracownie ze stolicy sądząc, że tam to dopiero się zarabia. Czy faktycznie tak jest? Niekoniecznie. 

Po pierwsze, w dużych miastach konkurencja jest większa.

Czy to przeszkadza?

Moim zdaniem nie. Jeszcze nigdzie nie ma takiego nasycenia projektantami ogrodów, aby mieć problemy z pozyskaniem klientów.

Jeśli ktoś ma z tym jednak kłopot, to jestem niemal 100% pewna, że przyczyna leży całkiem gdzie indziej, niż rzekoma nadpodaż, zazwyczaj w ofercie, która jest “kulą w płot”.

Zauważ, że w dużych miastach, w których potencjalnych klientów jest wielu, klienci Ci mają szeroką ofertę projektantów, z której mogą wybierać.

Na pewno pojawi się spora grupa osób, które zanim zdecydują się na spotkanie, wyślą co najmniej kilka zapytań o ofertę. Z kilku ofert wybiorą tylko jedną.

Autorzy pozostałych, odrzuconych ofert mogą odnieść wtedy mylne wrażenie, że ich oferta odpadła, bo była za wysoka.

Tymczasem, powód może być całkiem inny, w tym tak prozaiczny, że z marszu odpadły oferty projektantów, którzy odpisali po dłuższym czasie. I mówiąc dłuższym, mam na myśli więcej niż 24 godziny. Działając w większym mieście, na bardziej konkurencyjnym rynku trzeba się przyłożyć do budowania swojej marki, ale spokojnie, ten tort jest całkiem sporych rozmiarów. 

Jakich rozmiarów tort jest dostępny w mniejszych miastach?

Oczywiście, proporcjonalnie mniejszy, nie znaczy to jednak, że nie można zdobyć satysfakcjonującej wielkości kawałka z różyczką z kremu. Rynek jest mniejszy, mniej jest nie tylko klientów, ale także projektantów.

Działanie na mniejszym rynku ma swoje zalety.

Łatwiej zbudować dość powszechną świadomość swojej marki. Jeśli działasz lub zaczniesz na takim właśnie rynku Twoim celem powinno być to, aby dowiedzieli się o Tobie wszyscy, a przede wszystkim ludzie z  branży i branż pokrewnych jak np.: szkółki roślin, sklepy ogrodnicze, sprzedawcy materiałów na tarasy, nawierzchnie utwardzone, ekipy wykonawców, projektanci wnętrz. Zarówno na większych jak i mniejszych rynkach poczta pantoflowa i szepnięcie pt. “naprawdę mogę polecić” działają znakomicie. 

Czy projekty powinny być tańsze w mniejszych miastach?

Odpowiem pytaniem na pytanie: a dlaczego miałoby tak być?

Nie ma najmniejszego powodu.

Wycena projektu to złożony temat, ale stawiamy raczej na świadome kształtowanie swojej polityki cenowej, która pozwala trafić do grupy klientów, do których naprawdę chcemy trafić.

Jeśli nie idziesz tym tropem, skazujesz się na błądzenie “po omacku” w labiryncie przypadkowych klientów, a podczas wyceny projektów będziesz uzależniać zaproponowaną stawkę od tego, ile (Twoim zdaniem) klient jest skłonny zapłacić i na ile go stać.

To droga donikąd! Na pewno nie do budowania solidnej firmy, zarabiającej na projektowaniu. 

Jeśli czytasz to zdanie, to znaczy, że udało Ci się przebrnąć przez ten długi tekst. Cieszę się. To pozwala mi sądzić, że uda mi się wyplewić te 5 mitów z Twojego ogródka.

Niektóre bardziej, niektóre mniej – ale wszystkie są dla nas projektantów niezwykle szkodliwe – bo podcinają nam skrzydła.

Tego nie chcemy. Bezogródkową misją jest rozwijanie skrzydeł projektantów, dlatego z mitami powszechnymi jak podagrycznik, gotowe jesteśmy walczyć na wielu frontach.

Jeśli ten artykuł Ci się podobał, to będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz pod nim komentarz. Chętnie poznam Twoje zdanie na temat kłączy podagrycznika i dowiem się, czy przypadkiem nie panoszą Ci się na rabatach ;).

Iza Kaczmarek

TRWA REKRUTACJA DO KURSU ONLINE DLA PROJEKTANTÓW OGRODÓW. DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ. 

.
Największe wyzwania w pierwszym roku prowadzenia swojej firmy projektującej ogrody

Największe wyzwania w pierwszym roku prowadzenia swojej firmy projektującej ogrody

Zaczyna się zazwyczaj motylami w brzuchu przy wypełnianiu wniosku o wpis do CEIDG, a czasem nawet epickimi scenami jak z niezłego filmu, gdy rzucasz wypowiedzenie znienawidzonemu szefowi w korpo, bo idziesz na swoje, będziesz projektować ogrody, świat czeka na Ciebie i Twoją ofertę z otwartymi ramionami.

Decyzję o tym, że przyszedł czas na własny projektowy biznes podejmujemy, cytując Juliana, po długim procesie tentegowania w głowie. I oczywiście w sercu. Bo tu rozum i logiczne argumenty mieszają się z wielkim marzeniem o wolności czasowej i finansowej, rozwoju, pasji i też misji.

Jeśli jesteś jeszcze przed tym wielkim momentem, to tutaj muszę Cię ostrzec, że będę szczera i powiem Ci, jak jest naprawdę. Jeśli jesteś już po tym momencie i działasz, to założę się, że się ze mną zgodzisz. Jeśli nie, jesteś “wyjątkiem od reguły”.

 

Reguła

A reguła jest taka: mimo, że zaczynamy swoją własną pracownię po długim procesie tentegowania w głowie, researchu, dyskusjach w gronie rodzinnym i przyjacielskim, zrobieniu wielu list za i przeciw, wielu planów i założeń – 9 na 10 osób z nas jest absolutnie, totalnie, zupełnie nie przygotowane do tego, co następuje zaraz po tym świergoczącym z radości momencie, kiedy zakładasz firmowe konto w banku, kupujesz domenę i wydaje Ci się, że jesteś gotowa na lawinę sukcesów (przy formie żeńskiej zostanę, bo zdecydowana większość z nas, to kobiety, panowie wybaczcie, pozdrawiam Was ciepło) :D.

Pierwszy rok prowadzenia firmy jest zdecydowanie najtrudniejszy i ma to odzwierciedlenie w twardych danych. Według GUS, prawie co trzecia młoda firma upada w ciągu pierwszego roku prowadzenia działalności. Oznacza to, że z mniej więcej 10 zaczynających działalność osób, aż 3 zrezygnują przed upływem 12 miesięcy.

Czy da się temu zapobiec? Oczywiście, że się da.
Czy da się wystartować i odnieść sukces? Oczywiście, że się da.
Na początek warto, by było wiedzieć, co ten sukces oznacza. Z czym i po co zaczynamy i też jaki jest nasz cel oraz w jaki sposób chcemy go osiągnąć?

W tym artykule przeczytasz o 6 olśnieniach, których doznaje większość przedsiębiorców, a w naszym przypadku – projektantów ogrodów – których doznają w ciągu 12 pierwszych miesięcy prowadzenia swojej działalności. Intencją tego artykułu nie jest absolutnie przestraszenie Cię, a już na pewno nie jest wpłynięcie na porzucenie przez Ciebie marzenia o swojej pracowni projektowej. Wręcz przeciwnie.

Jeśli ten krok dopiero przed Tobą, przeczytaj ten artykuł, aby 6 olśnień zaliczyć znacznie wcześniej i nie na skutek zaliczenia bardzo twardego lądowania na ziemi, na której codzienność to płatność za ZUS, a klienci? – no właśnie przejdźmy płynnie do…

Olśnienie nr 1. Klienci jednak nie rosną na drzewach

Większość z nas, w tym i my, mamy jakieś nie wiadomo skąd zbudowane przekonanie, że wystarczy wymyślić nazwę firmy, zrobić ładną wizytówkę, założyć firmę i już – klienci sami się wówczas dzięki temu pojawią.

Bardzo szybko można się przekonać, że jednak nie. To, że teściowa polubi Twój nowo założony profil na Instagramie czy Facebook’u, a sąsiadka go udostępni i że powiesz swoim znajomym, że zajmujesz się projektowaniem – może nie wystarczyć. Jeśli nawet pojawi się pierwszy czy drugi Klient, to naprawdę trudno jest na początku nabrać rozpędu, wypełnić kalendarz zleceniami, a konto pieniędzmi.

Pierwsi klienci – znajomi

Bardzo często projektujemy najpierw dla kogoś, kogo znamy. Zazwyczaj ma to więcej ciemnych, niż jasnych stron. Znajomi oczekują, choć nikt nie powie tego wprost (ale i tacy się znajdą), że to wspaniała okazja, że znają projektantkę ogrodów i przecież są z Tobą w tak bliskiej relacji, że naprawdę nietaktem by było zapłacić Ci za Twoją pracę. A Ty się przecież krygujesz, że dopiero zaczynasz, bo nie masz doświadczenia i chcesz co prawda rozwijać swoją projektową firmę, ale żeby od razu wycenić projekt, podpisać umowę i na końcu współpracy wystawić fakturę – co to, to nie.

Większość początkujących projektantów postrzega (świadomie lub nie) swój projekt wykonany dla Klienta jako niewiele wart. I wmawiamy sobie, że na zarabianie przyjdzie jeszcze czas.

Jeśli w dodatku przytrafi nam się sytuacja, że zaoferowaliśmy za projekt pewną stawkę, a Klient otwarcie odrzucił propozycję i zakomunikował, że cena jest za wysoka – to jest “woda na młyn” naszego braku pewności siebie. Przekonanie, że stawka X faktycznie była przesadą, może się niebezpiecznie wyryć w naszej głowie i kwota ta na długo stanie się naszym mentalnym sufitem w zarabianiu.

Olśnienie następuje wtedy, kiedy rozumiesz, że w zasadzie poza tym, że myślałaś o nazwie, logo i miesiącami podejmowałaś decyzję o wyborze programu do wizualizacji, Twoja firma to samolot, w którym nie ma pilota, a Ty naprawdę nie masz pojęcia, jak przejąć stery. Kiedy myślisz o marketingu i sprzedaży swoich usług, masz dreszcze na plecach, bo to w ogóle nie Twój temat, bo Ty przecież projektujesz.

Mam dla Ciebie jedno słowo, które jest jak klucz do tajemniczych drzwi, którymi możesz się dostać do krainy firm, którym się wiedzie dobrze. To słowo to OFERTA.

To zaskakujące, ale naprawdę nieliczni z nas zaczynają swoją pracownię wiedząc, jaka jest nasza oferta: co, dla kogo i za ile będziemy robić, czy jaki zakres projektu oferować, a jakiego nie. Nie robimy żadnych wykluczeń i na niczym się nie skupiamy, oczekując, że to rynek i przyszli klienci pokażą nam, na co jest zapotrzebowanie, a my się do tego jakoś dopasujemy.

Pomyśl, czy jadąc na wakacje nad morze, zabierasz ze sobą kalosze, koszyk na grzyby, zimowy szalik i blender, bo mogą się przydać? Nie. Dokonujesz pewnej selekcji, wyboru i zabierasz ze sobą to, co z dużym prawdopodobieństwem będzie Ci potrzebne plus rzeczy na wszelki wypadek, jak płaszcz przeciwdeszczowy i ciepłe skarpety (musowo, jeśli jedziesz nad Bałtyk).

Dlaczego nie podchodzimy więc tak do swojej oferty? Dlaczego w ogóle nie zwracamy na nią uwagi, myśląc, że “projektuję ogrody przydomowe dla indywidualnych klientów” to oferta uwodząca wyobraźnię potencjalnych klientów?

Nie oczekuj od Klientów, że powiedzą Ci, co masz robić. Oczywiście, należy słuchać i badać potrzeby rynku, ale to my jesteśmy za sterami swojej firmy i podejmujemy decyzje oraz wychodzimy do świata z własną firmą. Czas więc zakomunikować ofertę i nie chować się za zdaniami – wycinkami, które znaczą wszystko i nic i są bezpieczne jak podanie rosołu na pierwsze weselne danie.

Czas najwyższy też skonfrontować ofertę z arkuszem Excela, bo to cyfry powiedzą Ci, czy Twój pomysł ma sens. Ale to już historia na inny raz ;).

23

Olśnienie nr 2. Lądowanie

Kiedy już pierwsze miesiące działalności pokiereszują nas wystarczająco, bo znajomi, dla których robimy darmowe projekty wypełnili nam czas i podnieśli ciśnienie, zaczynamy pomału rozumieć, że trzeba się trochę ogarnąć, aby Klienci faktycznie przychodzili i jednak zaprzyjaźnić ze słowem “marketing”, a przynajmniej spróbować to zrobić.

To czas, w którym zapalają się nam lampki i zaczynamy działać i najczęściej jest to chaotyczne skakanie z tematu na temat, z zadania na zadanie i próbowanie wszystkiego po trochu, aby zmienić obrót spraw.

Rzucamy się jak “szczerbaty na suchary” i robimy kolejne rewolucje na stronie internetowej (albo poświęcamy masę czasu na to, aby nauczyć się ją ogarniać), budujemy social media, ustawiamy reklamy, projektujemy sobie banery, wizytówki, ulotki i inne gadżety, żeby w końcu użyć jakichś narzędzi do tego, aby świat się o nas dowiedział.

Jeśli jednocześnie mamy jeden czy kilka projektów, wchodzimy na naprawdę wysokie obroty, aby podołać rosnącej liście zadań. Uczymy się, wdrażamy, testujemy, rezygnujemy, próbujemy czegoś innego i innego, i innego. Słuchamy różnych ludzi i okazuje się, że musimy zrobić sesję fotograficzną i nauczyć się kręcić rolki na insta oraz pisać bloga i przy tym wszystkim nie zwariować. Śledzimy na Instagramie profile projektantów, którzy osiągnęli sukces (albo przynajmniej tak to wygląda) i kołacze nam się w głowie pytanie, jak długo musimy harować, aby mieć właśnie tak jak oni/one. 

To jest ten moment, w którym Twój umysł się przegrzewa, a kalendarz pęcznieje od nadmiaru zadań. Jesteś już nie tylko projektantką, ale próbujesz też być marketingowcem, specem od swoich socjali, księgową, doradcą podatkowym, grafikiem i tak dalej, i tak dalej. 

Czacha dymi, mózg wariuje. Jak robisz trylion rzeczy na raz, to pojawiają się jakieś efekty. Bo nie ma siły, żeby się nie pojawiły.

Ale, coś Ci działa, ale w sumie nie wiesz co, bo za tym całym wysiłkiem nie stała żadna strategia, ani myśl przewodnia, ani nie było żadnych metod weryfikacji, co ma właściwie sens, a co nie.

Zazwyczaj jest to moment, w którym mamy chaos zleceń: rozmaici klienci, rozmaite zlecenia i zakres, a skutkiem tego nasze portfolio, do którego wciskamy każdy zrobiony projekt (bo przecież mamy presję, żeby je szybko wypełnić po brzegi) zaczyna wyglądać chaotycznie.

Wyobraź sobie, że chcesz kogoś zatrudnić i ta osoba przedstawia Ci swoje CV, które ma 120 stron, na których przedstawia swoje doświadczenia na każdy możliwy temat i dodatkowo listę dziesiątek zainteresowań – począwszy od szydełkowania, po loty balonem. Dostajesz też CV konkretnej osoby, jednostronicowe, która spełnia Twoje wymagania.

Jak myślisz, którą osobę wybierzesz? Której zaufasz?? Spójrz więc na swoje portfolio z tej właśnie perspektywy.

Olśnienie nr 3. Kiedy kasa się nie zgadza, pojawiają się pomysły

Jeśli nawet uda się nabrać jakiegoś rozpędu i pochłonie nas projektowa bieżączka, w pewnym momencie dochodzi do nas, że na koncie niewiele się dzieje. A przecież ZUS trzeba zapłacić, księgowej też, może zapłacić za wynajęte biuro. Presja finansowa staje się duża. Jeśli jeszcze w otoczeniu masz “wspierające” głosy, pt. “a nie mówiłam?!”, “na co Ci to było?”, “trzeba było siedzieć na etacie” – to presja ta rośnie jak wkurzony Hulk. Wtedy robimy najgorsze dla nas ruchy i podejmujemy najgorsze decyzje. Może i pośpiech jest złym doradcą, ale na pewno nóż na gardle w kwestii pieniędzy, jest zdecydowanie gorszym… 

To ten moment, kiedy przychodzą Ci do głowy pomysły na karkołomne promocje, pt.: -50%, bo przecież jest środek zimy. To wtedy rzucasz się w komentarzach pod postami na Facebooku, gdzieś jakiś szczwany lis szuka “projektanta nie za miliony monet”, albo wpadasz na genialny pomysł, aby za niską stawkę robić ekspresowe projekty i wystawiasz ogłoszenie na OLX. 

To nic innego jak strzał we własną stopę. Nie tylko obierasz ster pn. bylejakość, ale wpływasz też przez to na bezkresne wody głodowych stawek. Możesz tu utknąć na mieliźnie. Wyrwanie się z pułapki niskich cen to często nie lada wyczyn i wymaga on naprawdę twardego tyłka i głowy na karku. Kolejny problem to Klienci.

Jeśli robisz tanio, to sama nie wierzysz i nie potrafisz obronić wartości swojej pracy. Jak zatem jej wartość mają doceniać Klienci? Nie będą doceniać, nie będą zadowoleni, a współpraca będzie często problematyczna, trudna, frustrująca. Praca z Klientem, który absolutnie nie rozumie Twojej oferty czy usługi, a co za tym idzie – jej wartości, to droga ku ciemności. Z tego mroku szybko wyjdą upiory: zmęczenie, frustracja, rezygnacja i totalny brak pewności siebie. 

Niskie ceny i szalone promocje to narzędzie, po które sięgamy najczęściej właśnie w desperacji. Wydaje się, że jest to ostra maczeta, którą wyrąbiemy sobie drogę ku popularności i sukcesom. W rzeczywistości to zardzewiały scyzoryk, którym podetniemy sobie skrzydła i czekając na sukces, doczekamy się jedynie zakażenia. Operacja się udała, ale pacjent zmarł. 

23

Olśnienie nr 4. A myślałam, że jestem gotowa…

Każdy projekt w pierwszym roku działalności, jest trochę jak jajko z niespodzianką. Czego innego się spodziewasz, a całkiem co innego dostajesz. Wydawał się łatwy? Okazał się trudny. Sądziłaś, że projekt ogrodu zrobisz w 4 tygodnie, a trwał 4 miesiące! W zakresie zaproponowałaś projekt ogrodzenia, a potem dwa tygodnie szukałaś informacji, jak ma on wyglądać, kręcąc się w kółko i zawalając przez to inne terminy.

Żadne studia, ani inna forma teoretycznego zdobywania wiedzy na temat projektowania, nie będzie nigdy taką szkołą, jaką jest pierwszych kilka czy kilkanaście zrobionych projektów. To jest ten właśnie moment, w którym cała nasza wiedza musi skonfrontować się z praktyką. I to nie jest spacerek po parku, tylko czołowe zderzenie, bez zapiętych pasów.

Przy każdym kolejnym zleceniu odkrywamy swoje braki, o których istnieniu nie mieliśmy w ogóle pojęcia. Teoria na studiach i wzniosłe wykłady o zapożyczaniu krajobrazu i połączeniach widokowych były inspirujące i pozwalały wzlecieć wysoko, ale tu trzeba wylądować, zaprojektować wzór z kostki na podjeździe, dowiedzieć się jakie są przepisy dotyczące np. lokalizacji altany z miejscem na drewno, zaproponować inwestorom drewno na taras i rozmieścić i zrobić wytyczne dotyczące oświetlenia tak, aby elektryk nie patrzył na nas z politowaniem.

Szukanie informacji, rozwiązań, materiałów, praktycznych wskazówek czy po prostu wsparcia, jest jak brnięcie w głęboki śnieg. I tak, w dzisiejszych czasach jest to ułatwione, bo w sieci jest wiele miejsc, do których możesz sięgnąć by dany problem rozwiązać.

Zapewniam Cię, że jeszcze kilka lat temu, gdy my zaczynałyśmy, nie było nic. A na pewno nie było takich możliwości! Teraz uzupełnianie swojej wiedzy o praktyczne, twarde tematy, jest dużo łatwiejsze i dlatego same tworzymy dla projektantów takie możliwości, jakie same kiedyś chciałyśmy mieć, stąd BEZ OGRÓDEK.

Olśnienie nr 5. Kalkulator jest jednak potrzebny

Pierwszy rok prowadzenia swojej firmy jest jak pierwszy rok małżeństwa. Jest tyle emocji, tyle wzniosłych momentów i docierania się, że kto by tam myślał o takich przyziemnych kwestiach, jak pieniądze. Coś na konto wpływa, jest coraz lepiej, a przynajmniej tak się wydaje, bo jakiejś specjalnej celowości w tym wszystkim nie ma. Płyniemy. Wiosłujemy coraz szybciej. Nabieramy tempa. Czy płyniemy do celu? A jaki był ten cel? 

Nie kontrolujemy kosztów, nie liczymy opłacalności projektów, a co najważniejsze nie planujemy przychodów. Koniec końców, efekty naszej pracy są trochę przypadkowe. Przydarzyły nam się. Nie są wynikiem planowania, egzekwowania planu, wprowadzania korekt i sięgania po narzędzia, które pozwolą osiągnąć zamierzone cele. Nie są wynikiem świadomego kształtowania swojej oferty. 

Sama dopiero po 2-3 latach działalności i kilkudziesięciu projektach zaczęłam się zastanawiać nad tym, że może wypadałoby dowiedzieć się, które zlecenia i dlaczego przynoszą mi największe dochody, a które są “czarną dziurą” zasysającą mój czas, nie dając w zamian ani satysfakcji z projektu, ani gratyfikacji finansowej. 

Wielu z początkujących projektantów stara się o pozyskanie dotacji z urzędu pracy i z tego powodu tworzy tzw. biznes plan. Nie ma on jednak za wiele wspólnego z rzeczywistością i jest raczej wyssanym z palca wyliczeniem, które ma przekonać Panią w urzędzie, że nasz biznes ma sens i warto zainwestować w nas pieniądze z budżetu państwa. 

Może Ci się wydawać i przyznam, że też tak kiedyś sądziłam, że kiedy zaczynasz nie dysponujesz danymi, które są potrzebne do stworzenia takiego biznesplanu. Wcale tak nie jest. Oczywiście, trzeba poczynić pewne założenia i może nie jest to łatwe, ale na pewno jest możliwe i nie trzeba być bardzo lotnym w finansach, aby sobie z tym poradzić. 

To, czego nie robimy, to po prostu przyglądanie się swoim finansom. Można mieć finansowe cele, a w konsekwencji finansowe założenia i plany, które pozwolą nasze cele osiągnąć. Nie jest to zadanie tylko na pierwszy rok prowadzonej działalności, ale powinno być działaniem wdrożonym na stałe, najlepiej nie tylko do życia zawodowego, ale i prywatnego. Zwłaszcza dlatego, że często jest tak, że kiedy prowadzimy jednoosobową działalność gospodarczą, finanse firmy i finanse osobiste zlewają się w jedno. 

Olśnienie nr 6. Czy jestem tutaj sama?

Kojarzysz taką scenę z kreskówek, kiedy bohater wchodzi do jaskini pogrążonej w całkowitej ciemności i przez chwilę zdaje mu się, że jest całkiem sam, ale gdy zapali zapałkę, widzi dziesiątki skierowanych na niego oczu?

Samotność to jedno z największych wyzwań w pierwszym roku prowadzenia firmy, a nawet zaryzykuję twierdzenie, że również później. Wszystko zależy od nas, każda decyzja, każdy wybór i ilość tych kroków do podjęcia bywa przytłaczająca.

Łatanie dziur w wiedzy, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia, zdobywanie doświadczenia, oferty, wyceny, decyzje, klienci, lepsze i gorsze współprace – można by obdzielić kilkuosobowy zespół, a my jesteśmy na pokładzie sami. Do tego dołóżmy presję finansową i osoby z otoczenia, które nie zawsze są wspierające, a czasem po prostu są malkontentami, które same nie zrobiły w swoim życiu nic przedsiębiorczego i siedzą na etacie, którego nie cierpią, ale po prostu nie mogą się powstrzymać przed tym, aby udzielić Ci swoich bardzo cennych, choć nie popartych żadnym doświadczeniem rad…

W ciągu tych pierwszych miesięcy nie raz pojawia się więc moment zwątpienia, kiedy brakuje sił i wiary w to, że cały ten plan ma sens i szanse powodzenia. Swoimi wątpliwościami nie zawsze mamy się z kim podzielić. Ale i z tym wyzwaniem można sobie poradzić i to bardzo łatwo. Znajdź przyjazną duszę, ze swojego stada.

Na grupie dla projektantów ogrodów, naszej bezogródkowej czy innej, szukasz partnerki/-a do mastermindu – w podobnym momencie rozwoju firmy, co Ty, z innego miejsca Polski, abyś czuła się bezpiecznie i nie traktowała tej osoby jako przysłowiowej konkurencji. Może to być też osoba spoza branży, zajmująca się zupełnie czym innym. Wgląd takiej osoby może być również niezwykle cenny. Spotkanie raz na dwa tygodnie, ale nie żeby się wygadać i pomarudzić, tylko żeby spojrzeć “z lotu ptaka” na nasze działania, skorygować kurs, obgadać nowe pomysły, zauważyć nowe możliwości. Takie wsparcie może być niezwykle skutecznym dopalaczem, który doda Ci mocy wtedy, kiedy będziesz tego najbardziej potrzebować, odwiedzie Cię od złych pomysłów i ostrzeże przed zagrożeniami, zanim je zauważysz, a pewnie też wskaże Ci źródła Twojego ogromnego potencjału tam, gdzie w ogóle nie spoglądasz.

Zapal tę zapałkę, bo wiedz, że w tej jaskini jest mnóstwo oczu, równie przerażonych jak Twoje. Wsparcie jest więc na wyciągnięcie ręki.

Pierwszy rok prowadzenia działalności to szkoła przetrwania. Mamy do zdobycia wiele sprawności i odznak. Musisz zaliczyć kontakt  z klientem grymaszącym, zmieniającym zdanie, targującym się jak na bazarku, kombinatorem, który nie zamierza zapłacić. Przyjdzie Ci się zmierzyć z projektami, na które nie jesteś gotowa i będą to trudne doświadczenia, ale zaprocentują przesunięciem granic Twoich możliwości i zbudowaniem zasobów wiedzy i doświadczenia, z którego będziesz czerpać latami.

Granice swoich możliwości będziesz przesuwać codziennie. Nieraz złoszcząc się i rzucając w powietrze niecenzuralne określenia, a nieraz załamując ręce, a może nawet płacząc. Nie obiecam Ci, że będzie łatwo. Bo nie będzie. Ale jeśli masz pewność, że to bajka dla Ciebie i że własna firma to właśnie to poczucie odpowiedzialności i sprawczości, które sprawiają, że Twój puls rośnie, to obiecuję Ci, że warto. Warto postawić na swój biznes i stworzyć go na swoją miarę. Warto postawić na siebie. 

Autorka: I. Kaczmarek

.

Jak stworzyć pracownię projektowania ogrodów od zera? – część 1.

Jak stworzyć pracownię projektowania ogrodów od zera? – część 1.

Projektowanie ogrodów- to nie tylko zawód, i biznes, ale misja i sposób na życie. Projektując ogrody kreujesz przestrzeń, w której Twoi klienci będą odpoczywać, bawić się, relaksować, siedzieć przy ognisku, bujać się w hamaku. Masz realny wpływ na jakość przestrzeni, w której przebywają ludzie, a przez to wpływasz też na ich samopoczucie i zdrowie, w dłuższej perspektywie. Masz też realny wpływ na to, czy przestrzeń ogrodu jest przyjazna dla środowiska roślin i zwierząt. W tym artykule dowiesz się, jak stworzyć pracownię projektowania ogrodów od zera.

Projektując ogrody możesz nie tylko wybierać piękne rośliny i tworzyć funkcjonalną przestrzeń, ale możesz również inspirować do bardziej świadomego, ekologicznego życia i uwrażliwiać na przyrodę i potrzebę jej ochrony. I to jest w tej pracy najpiękniejsze.

Jeśli projektowanie ogrodów jest bliskie Twojemu sercu, wykonując ten zawód na co dzień, będziesz nie tylko szczęśliwym człowiekiem, ale także uszczęśliwisz innych i pozostawisz ten świat odrobinę lepszym.Na temat tego, jak cudowna to praca, możnaby dużo napisać. Ale zamiast rozwodzić się na ten temat, polecę Ci jeden z pierwszych odcinków naszego podcastu.

Jak zacząć taką działalność? Jak do tego podejść?

Jeśli poważnie myślisz o tym, aby stworzyć swoją pracownię projektowania ogrodów, na pewno masz wiele różnych dylematów i pytań. To normalne i dotyczy każdego. My również, zaczynając wiele lat temu naszą zieloną przygodę, miałyśmy swoje wątpliwości i pytania i doskonale je nadal pamiętamy. 

W tym artykule (a w zasadzie serii)  rozkładam temat na czynniki pierwsze. 

Po co? 

Piszą do nas różne osoby z podobnymi pytaniami i w tej serii artykułów odpowiem na te, które najczęściej się powtarzają. Ta seria artykułów jest jak perfekcyjnie spakowany plecak na górską wycieczkę- znajdziesz tu wszystko, co jest Ci potrzebne, aby zacząć albo zaplanować launch swojego biznesu. Nie mniej, nie więcej, aby nie przeciążać się na początku, bo na wszystko jest odpowiedni czas. 

Czego się dowiesz w tej serii artykułów?

  1. od czego zacząć, a od czego nie?
  2. jaki moment w ciągu rok jest najlepszy, aby ruszyć?
  3. jak wybrać nazwę i czy to ważne? 
  4. dlaczego wizytówka to nie wszystko? 
  5. w jakiej formie możesz prowadzić działalność? 
  6. jak wybrać formę opodatkowania? 
  7. VAT czy nie VAT?
  8. Jak formalnie założyć firmę?
  9. ile kosztuje założenie swojej pracowni? 
  10. jak wybrać komputer i oprogramowanie? 
  11. ile kosztuje prowadzenie swojej firmy? 
  12. jaka wiedza będzie Ci potrzebna? 
  13. co musisz wiedzieć, a nikt Ci tego nie powie

1. Od czego zacząć?

Przede wszystkim od decyzji. Zbierz wszystkie siły w sobie- jak Chodakowska radzi w trakcie treningu- i podejmij tą najważniejszą decyzję, że chcesz zacząć, wyznacz sobie horyzont czasowy i wyznacz sobie cele. Na samym początku jesteśmy zawsze pełni entuzjazmu, totalnie nakręceni i zmotywowani do działania. Taka euforia jest super, ale łatwo się w niej pogubić i stracić z oczu konkrety.

Czym to grozi? Efekt motyli w brzuchu, dotyczący własnego biznesu, kończy się wraz z pierwszym problemem czy niepowodzeniem, i bez konkretów trudno wtedy wstać, otrzepać się, poprawić koronę i działać dalej.

Nie chcę Cię straszyć. Wręcz przeciwnie. Jeśli jarasz się jak pochodnia na festiwalu wikingów na myśl o swojej pracowni, to super.

Podsycaj ten żar 🙂 Ale oprócz tego przyda Ci się solidny, poukładany plan działania i realne spojrzenie na sytuację. I w tym właśnie ma Ci pomóc ten artykuł (seria). Pomocne w tym będą również nasze podcasty i live’y na grupie. Dobra. To lecimy.

23

2. Kiedy jest idealny moment, aby zacząć?

Może długo czekałaś/eś na dobry moment. Może jeszcze zwlekasz. Może zaczynasz to czytać i dajesz sobie kolejny rok czy dwa, bo jeszcze czegoś Ci brakuje do kompletnej układanki.

Pierwsza ważna informacja dla Ciebie- idealny moment nigdy nie nastąpi. Nie ma sensu projektować w ukryciu dla znajomych, wrzucać pojedynczych wizek na facebooka i czekać, aż rozstąpią się chumury, spadnie na Ciebie deszcz brokatowego confetti, a tajemniczy głos oznajmi Ci, że jesteś gotowa/y, świetna/y, masz wszystko i możesz zacząć swoją ścieżkę kariery jako projektant ogrodów, bo czeka Cię nic innego jako nieustające pasmo sukcesów. Głos milknie (pewnie Morgana Freemana, albo Krystyny Czubówny), dzwoni telefon- to Twój pierwszy klient….

Nie. To nie nastąpi. Idealnych momentów nie ma i nikt nie podpowie Ci, kiedy będzie Twój idealny czas. Musisz go wybrać.

A potem wytrwać w tej decyzji. Mimo wzburzonego morza wątpliwości i dni pt. “a po co mi to wszystko było”. Pomożesz sobie i znacząco sobie to wszystko ułatwisz, jeśli się do tego procesu dobrze przygotujesz.

A czy istnieje dobry moment roku na założenie takiej działalności?
Na dzień dzisiejszy sądzę, że projektowanie ogrodów absolutnie nie jest działalnością sezonową. Mam klientów cały rok. Ale jest tak dopiero teraz, kiedy działam już 8 lat i większość moich klientów to osoby z polecenia. W pierwszych latach nie było tak różowo i klienci późną jesienią i zimą pojawiali się sporadycznie.

Mając tą wiedzę, którą mam teraz i doświadczenia z tych kilku lat, jestem przekonana, że z zimowym brakiem klientów potrafiłabym sobie poradzić lepiej niż wtedy, więc to nie jest tak, że nie możesz otworzyć działalności jesienią, jednakże najwięcej klientów pojawia się na wiosnę, a prawdziwy wysyp po weekendzie majowym. To taki moment, kiedy wszyscy chcą zacząć korzystać z ogrodu i budzą się, że fajnie by było coś z nim zrobić.

Optymalnie, jeśli miałabym Ci powiedzieć, kiedy zacząć, warto na wiosnę być w pełni gotowym- jeśli dobrze się przygotujesz w czasie jesieni i zimy, a na wiosnę ruszysz z impetem- sukces to tylko kwestia cierpliwości.

Zabieramy się do pracy…

3. Coś, od czego zaczynają wszyscy…

Jest taka jedna rzecz, którą wszyscy biorą na tapet na samym początku działalności. Jest to nazwa, a potem logo.

Sama jestem tego dobrym przykładem, bo chociaż nazwę wymyśliłam chyba w miesiąc czasu i tak mi pasowała, że od razu odrzuciłam wszystkie kilkadziesiąt poprzednich pomysłów (miałam na nie specjalny zeszyt i jeszcze miesiąc czasu, a skończyłoby się jakimś leczeniem psychiatrycznym, bo byłam bliska obsesji) to właśnie nazwa i logo były tym, co mnie trzymało w zawieszeniu.

Bo jak działać bez nazwy?

Jak działać bez logo?

Nie wyobrażałam sobie tego.

Nazwa jest ważna, ale nie najważniejsza. To nie nazwa zdobywa klientów, tylko Ty. Jeśli więc nie masz pomysłu na genialną nazwę, i tak możesz działać. 

Jaka powinna być dobra nazwa?

Zapamiętywalna, wpadająca w ucho, łatwa do zapisania. To jest plan minimum. Bo byłoby świetnie, gdyby nazwa była prawdziwą perłą, albo lepiej petardą. Gdyby była innowatorska i świeża, jak kolor wiosennej trawy. Masz parę pomysłów? Zrób burzę mózgów ze znajomymi czy na grupie na facebooku, gdzie znajdziesz otwarte głowy, i skonsultuj swój pomysł.

Na łatwość zapisania nazwy zwróć szczególną uwagę. Projektanci ogrodów lubią sięgać po łacinę. Fajnie, ale jeśli wymyślisz coś, co klient usłyszy i nie będzie w stanie tego poprawnie wygooglać, ta nazwa przysporzy Ci więcej problemów niż korzyści. 

Popularne nazwy? Wszystko z “zielenią”, “ogrodem” i “garden” w rozmaitych kombinacjach. Oprócz tego “pracownia”, “studio” i “design”.

Najłatwiejszy sposób na nazwę to wykorzystanie swojego imienia i nazwiska. Twoja własna pracownia to jednocześnie marka osobista, więc jest to dobry kierunek.. Jeśli jednak Twoim zdaniem, Twoje nazwisko “nie brzmi”, to pozostaje albo szukanie męża/ żony z nazwiskiem marzeń, albo przyjęcie innego kierunku poszukiwań swojej nazwy. 

23

4. Dlaczego wizytówka to nie wszystko?

Jest dobrze, jeśli nazwa wskazuje na to, co robisz i sugeruje klientom, z kim mają do czynienia i co możesz dla nich zrobić. Inny kierunek to nazwa, która sugeruje w jaki sposób pracujesz i jakie masz wartości.

Jeśli, na przykład, chcesz projektować głównie ogrody ekologiczne czy w stylu minimalistycznym, nazwa może to odzwierciedlać. Pamiętaj, że nazwa to tylko niewielka część tego, co widzą i odbierają Twoi klienci. A całokształt tego, co do klientów dociera, to wizerunek marki. 

 Przyznaję, że kiedyś tak wcale na to nie patrzyłam. Moje myślenie było logo-wizytówkowo- centryczne. Dzisiaj miałabym inne, szersze podejście do tematu i od początku planowałabym kompletny i spójny wizerunek swojej marki, która przechodziła różne fazy i metamorfozy. 

 Co warto zaplanować na początek: 

  • wybierz nazwę Twojej pracowni, 
  • stwórz/ zamów logotyp,
  • wybierz kolory dla swojej marki oraz czcionki, których będziesz używać (na stronie www i we wszelkich graficznych materiałach).

 To trzy małe podpunkty, ale to przecież sporo pracy. Warto zebrać wszystko w całość i stworzyć sobie moodboard swojej marki. Mnóstwo inspiracji znajdziesz na Pinterest. 

 Jak do tego podejść? 

Patrz na swoją markę przez pryzmat siebie i swoich idealnych klientów. Do jakich ludzi chcesz trafiać? Jaki wizerunek ich przyciągnie? Jakie masz wartości, które chcesz, aby odzwierciedlała Twoja marka? 

Kluczem do planowania wizerunku swojej marki jest autentyczność. To moje osobiste zdanie, ale myślę, że wiele osób się ze mną zgodzi. Mogłabym iść ze swoją marką na metamorfozę do specjalistów od wizerunku i zrobić się na “glamour”, bo to siedzi w trendach. Ale to nie byłabym ja. I myślę, że każdy klient by to zobaczył w trzeciej sekundzie spotkania, jeśli nie wcześniej.

Wizerunek naszej marki to część komunikacji ze światem zewnętrznym i język, jakim mówimy do naszych przyszłych klientów. Wizerunek Twojej marki to jak ulubione, wygodne ubranie, w którym czujesz się świetnie i błyszczysz. Ja się czuję świetnie w jeansach i wygodnym T-shirtcie. W sukience w cekiny czułabym się przebrana za kogoś innego. Myślę, że to samo odnieść można do wizerunku marki. Autentyczność w biznesie to złoto. 

Iza Kaczmarek

Kilka TIP’ów do tej częśći artykułu: 

  • jeśli nie masz pomysłu na idealną nazwę, użyj swojego nazwiska i też będzie świetnie, 
  • jeśli ograniczasz koszty, zrób typograficzne logo z użyciem jakiejś ciekawej czcionki. Robią tak nawet wielkie marki, jak Loreal czy Chanel. 
  • nigdy nie będzie idealnego momentu na rozpoczęcie działalności, więc przestań na niego czekać,
  • jeśli chcesz zacząć jesienią lub zimą, musisz się bardziej przyłożyć do stworzenia planu zdobycia pierwszych klientów, 
  • wybierając czcionki dla swojej marki, zwróć uwagę, aby miały polskie znaki, 
  • graficzne elementy dla swojej marki, jak moodboard, zrobisz łatwo w darmowych programach, jak Canva czy Crello. 

W pozostałych częściach artykułu znajdziesz kolejne podpowiedzi, jak stworzyć swoją pracownię projektowania ogrodów.

Czytaj dalej- część 2. Czas na formalności

Warto zajrzeć: 

W pozostałych częściach artykułu znajdziesz kolejne podpowiedzi, jak stworzyć swoją pracownię projektowania ogrodów.

 

Czy ten artykuł był dla Ciebie pomocny i wartościowy? Podziel się nim i pomóż nam tworzyć więcej takich treści. 

.

Jak kupić działkę budowlaną i uniknąć niespodzianek?

Jak kupić działkę budowlaną i uniknąć niespodzianek?

Budujemy dom- taką decyzję równie wiele osób podejmuje po bardzo długotrwałym, wieloletnim namyśle, co pod wpływem impulsu. W 2020 roku takim impulsem mogła być pandemia- ludzie uwięzieni w czterech ścianach swoich mieszkań, z zazdrością patrzy na swoich znajomych, posiadających choćby niewielki dom o ogródkiem. 

Tak czy inaczej, kiedy decyzja o budowie już zapadnie, zaczyna się spirala wyborów, decyzji, planowania, szukania ekip i przygotowywania się do realizacji marzeń o wypiciu latte na własnym tarasie. 

Od czego się zaczyna? Od początku. W tym przypadku jest to zakup działki budowlanej. I tu jest haczyk.

Dlaczego?

Dlatego, że bardzo wiele popełnia na tym etapie bardzo poważne błędy, które mają daleko idące konsekwencje. Nic dziwnego. Prawie na pewno budujesz swój dom po raz pierwszy w życiu. Ba, jest nawet dość duże prawdopodobieństwo, że to jedyna taka inwestycja w Twoim wykonaniu. 

______________________________________

 

 

Skąd masz wiedzieć, jak do tego podejść?

Nie masz przecież doświadczenia. 

Możesz pytać znajomych, ale wiesz, że dostaniesz różne odpowiedzi. Często sprzeczne. Nie ma w tym nic dziwnego, bo mamy różne potrzeby, wymagania, marzenia i możliwości.

Zauważ, kiedyś nie umiałaś prowadzić samochodu. Ale przygotowałaś się do tego. Skończyłaś kurs, potrenowałaś, zdałaś egzamin. Dopiero umiejąc jeździć, zdecydowałaś się na zakup samochodu. 

Z naszych obserwacji wynika natomiast, że bardzo wielu Inwestorów nie poświęca wystarczająco dużo uwagi na przygotowanie się do inwestycji w budowę domu. Nie zdobywają odpowiedniej wiedzy i nie nabywają umiejętności, które pozwolą im:

✅ wybrać odpowiednią działkę, 

✅ wybrać odpowiedni projekt, 

✅ zaplanować budowę domu, 

✅ wybrać technologię i rozwiązania, 

✅ znaleźć ekipy wykonawcze, 

✅ zrealizować inwestycję wg planu. 

Co oznacza, że inwestycja jest zrealizowana wg planu? 

Oznacza to tyle, że została zrealizowana w założonym czasie oraz budżecie.

dzaiłki 2

Tymczasem, przez wiele lat obserwując naszych klientów inwestorów zauważyłyśmy, że:

⛔ prawie wszystkie budowy trwają dużo dłużej niż zakładano (opóźnienie 6 miesięcy to standard, ale 1 rok to też powszechne zjawisko),

⛔ prawie żadna budowa nie jest zamknięta w założonym budżecie (przekraczany jest o co najmniej 10-20%, ale zdarza się więcej). 

Dlaczego my o tym piszemy? 

Bo jesteśmy projektantami ogrodów. A ogrody realizowane są na samym końcu inwestycji. Właśnie wtedy, kiedy Inwestorzy są już wykończeni wykończeniówką. Wtedy, kiedy budżet urósł tak mocno, że często już przestali notować kolejne koszty, bo po prostu chcą mieć to już za sobą. Latte na tarasie może mieć gorzkawy posmak. 

Skoro projektujemy ogrody, jest oczywiste, że chciałybyśmy, aby Inwestorzy po zakończonej budowie sięgali po zaplanowany na ogród budżet i bez mrugnięcia okiem planowali altany, letnie kuchnie i rabaty pełne roślin. Chcemy, aby ogrody były dopełnieniem udanej inwestycji. Nie bez powodu ciągle powtarzamy, że ogród to zielony salon. Ogród i dom to związek idealny. 

I tu się pojawia nasz wniosek, wysnuty po latach obserwacji i zbieraniu doświadczeń z licznych inwestycji, różnych, tak jak różne są byliny na angielskiej rabacie.

Dom oraz działka budowlana- to nie zawsze idealny związek.

Mówiąc więcej, da się zauważyć, że bardzo wielu problemów na budowach dałoby się uniknąć, poprzez:

▶ przemyślany i poprzedzony skrupulatną analizą wybór działki, 

▶  rozsądny i rozważny wybór projektu przyszłego domu,

▶  skonfrontowanie jednego z drugim oraz ze swoimi możliwościami finansowymi. 

Budowa domu to przedsięwzięcie o wartości kilkuset tysięcy złotych. Na szali mamy często 30 lat kredytu hipotecznego. To nie są decyzje, które można podjąć pochopnie. Projektu domu nie powinniśmy wybierać pod wpływem impulsu, urzeczeni pięknymi wizualizacjami i zachęceni kwotą skróconego kosztorysu umieszczonego na stronie internetowej pracowni projektowej. 

dzialki 3

Co zaskakuje Inwestorów?!

Podobnie rzecz ma się z działką. I działka właśnie, to jest temat, w którym my mamy dużo do powiedzenia. Dlatego, że na etapie projektowania i realizacji ogrodu obserwujemy, jakie sytuacje bardzo często zaskakują Inwestorów:

❌ wielkość ogrodu (wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jakiej wielkości działki potrzebuje, dopóki nie wybuduje domu, możemy mieć do czynienia z ogrodem zarówno za małym, jak i zbyt dużym), 

koszty urządzenia terenu ogrodu (koszty nawiezienia ziemi są niemal zawsze wielką niespodzianką, ale także koszty zrealizowania ogrodzenia, nawierzchni utwardzonych, instalacji), 

wady sąsiedztwa (dopiero po kilku miesiącach mieszkania w nowym domu zauważamy problemy w sąsiedztwie, które wcześniej całkowicie nam umknęły), 

komfort na co dzień (działka pod miastem brzmi romantycznie, ale codzienność szybko konfrontuje nasze oczekiwania), 

dom (tak, dla wielu osób zaskoczeniem jest dom, jaki zbudowali, zwłaszcza, jeśli intensywnie dokonywali zmian w gotowym projekcie na etapie budowy, co jest powszechne)

położenie domu na działce (mamy często bardzo nierealne oczekiwania i wyobrażenia otoczenia domu, podjazdu, tarasu- bardzo wiele osób chce na przykład tarasu bez stopni, ale budują dom na takiej wysokości, że sami sobie to uniemożliwiają, niestety dowiadują się o tym zbyt późno), 

koszty dodatkowe (choćby związane z doprowadzeniem mediów do działki, zmianami w projekcie domu związanymi z nośnością gruntu, i wiele innych niespodzianek), 

terenowe niespodzianki (koszty, których nie bierzemy pod uwagę, jak na przykład wycinka drzew, odwodnienie).

To tylko niektóre z problemów, na które na co dzień napotykamy w naszej pracy. W skrajnych przypadkach możemy mieć do czynienia z działkami, na których budowa domu  w ogóle nie jest możliwa, ze względu na wady prawne albo stan planistyczny. Kupowanie kota w worku, czytaj działki bez warunków zabudowy na niezurbanizowanym terenie, może być opłakane w skutkach. 

Jak się ustrzec przed takimi problemami?

Tak naprawdę nie jest to trudne. Należy przede wszystkim wybrać odpowiednią nieruchomość na budową swojego domu. Działkę, która Ci wpadnie w oko, należy analizować pod wieloma kątami:
✅ dokonać analizy prawnej i planistycznej:
✅ dokonać analizy terenowej,
✅ zweryfikować jej przydatność na Twój cel budowlany.

Na etapie analizy prawnej sprawdzamy na przykład:
❓ Czy działka w ogóle jest budowlana?
❓ Czy na działce zbuduję to, co chcę?
❓ Co mogę zbudować na działce?
❓ Jak położony będzie dom na działce?
❓ Czy działka ma jakieś wady prawne?
❓ Ile czasu zajmą procedury związane z uzyskaniem pozwolenia na budowę?

To tylko niektóre zagadnienia, ale najważniejsze. A ich niedopatrzenie może naprawdę słono kosztować, lub wręcz uniemożliwić budowę.

dzialki 4

Analizując teren działki, sprawdzamy między innymi:

✅ Czy ukształtowanie terenu nie wpłynie na wzrost kosztów budowy?  

Jakie konsekwencje dla posadowienia budynku będzie miało ukształtowanie terenu? 

Jakie są stosunki wodne i ile będzie kosztowało ich uregulowanie? 

Czy na działce jest roślinność? Drzewa do wycięcia? 

Czy roślinność na działce nie zdradza problemów z glebą lub wodą? 

Czy są jakieś niespodzianki, np. słup energetyczny? 

Jakie jest/ będzie sąsiedztwo? 

Jak dom będzie położony względem przyszłej drogi?

Jakie będą koszty budowy infrastruktury?

Czy działka jest dla Ciebie? 

Później przychodzi czas na analizę przydatności działki dla Twoich potrzeb. Jest jasne, że nie na każdej działce możesz zbudować każdy dom. Czy nieruchomość, którą chcesz wybrać, faktycznie nadaje się na budowę takiego domu, jakiego chcesz i potrzebujesz? To wymaga pogłębionej analizy. Ale żeby jej dokonać, należy przemyśleć jeszcze jedno- swoje i swojej rodziny potrzeby. To jest krok, od którego należy zacząć, tymczasem wiele osób traktuje go bardzo po macoszemu.  Zastanów się?

 ❓ Jakiego domu potrzebujesz

 ❓ Jakiego ogrodu potrzebujesz?

 ❓ Z czego będziesz korzystać, a z czego raczej nie?

 ❓ Co może Ci przeszkadzać w danej lokalizacji?

 ❓ Czy styl życia w nowym miejscu jest dla Ciebie?

 ❓ Czy działka spełni Twoje oczekiwania?

 

Jak uniknąć niespodzianek?

Zaskakujące, jak wiele osób buduje dom, kompletnie oderwany od swoich potrzeb. Nie popełniaj tego błędu. Przygotuj się do budowy domu i nie podejmuj pohopnych decyzji. Wybierając działkę, unikaj niebezpieczeństw i nie daj się zwieźć atrakcyjnej cenie w ogłoszeniu na portalu. Aby uniknąć niespodzianek, budując swój dom: 

💚Zastanów się, jaki dom chcesz zbudować,

💚Dobrze wybierz projekt,

💚Wybierz działkę, na której budowa tego domu będzie możliwa,

💚Wybierając działkę, analizuj jej położenie, parametry i szacuj przyszłe koszty,

💚Nie wybieraj działki ze względu na niską cenę- zastanów się, z czego ona wynika,

💚W razie wątpliwości, pamiętaj, że warto się skonsultować ze specjalistą (np. przed zakupem gotowego projektu skonsultuj się z architektem).

Więcej w tym temacie usłyszysz w 16 odcinku naszego podcastu, który Ci szczerze polecamy. Przygotuj się do budowy domu, najlepiej jak jesteś w stanie. Latte na tarasie nie musi mieć gorzkiego posmaku. A pierwszy dom, wcale nie musi być budowany dla wroga, jak mówi powiedzenie. 

Temat jest dla nas bardzo ważny, i dlatego zebrałyśmy nasze wieloletnie doświadczenia, obserwacje i wnioski z rozmów z inwestorami oraz wykonawcami różnych branż w ebooku “Jak kupić działkę budowlaną? Przewodnik Przygotowanego Inwestora”, który będzie dostępny w przedsprzedaży dla naszych subskrybentów już w marcu. 

Mamy dla Ciebie prezent…

Mamy nadzieję, że ten artykuł pozwoli Ci lepiej przygotować się do budowy swojego domu.. Aby ułatwić Ci realizację przyszłego ogrodu, stworzyłyśmy specjalny arkusz kalkulacyjny, w którym możesz wpisać i kalkulować wszystkie koszty związane z budową twojego ogrodu, a także checklistę, w której wymienione są wszystkie zadania czynności i etapy konieczne do realizacji ogrodu.

Dzięki takim pomocom nie przeoczysz żadnego etapu i unikniesz tak zwanej podwójnej roboty, a to pozwoli Ci nie tylko na oszczędność czasu, ale także pieniędzy. Zapisz się na naszą listę, aby dostać te bezpłatne materiały. 

Ps. Poinformujemy Cię, kiedy nasz ebook będzie już dostępny.

Aby pobrać prezent, zapisz się tutaj: 

 

.
działki 5

10 najczęstszych ogrodowych błędów

10 najczęstszych ogrodowych błędów

ogrodowe błędy

Projektowanie ogrodów to wciąż rozwijająca się dziedzina. Obecnie coraz więcej osób decyduje się na skorzystanie z usług projektanta, nie jest to jednak standardem, a jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu zdecydowana większość ogrodów była projektowana i wykonywana samodzielnie przez Inwestorów/ Właścicieli. I mnóstwo z takich samodzielnie założonych ogrodów to prawdziwe perełki- z roślinami kolekcjonowanymi przez całe lata, z piękną, często samodzielnie wykonaną małą architekturą ogrodową. Samodzielny projekt i realizacja ogrodu są wymagające i żmudne, ale jak najbardziej możliwe. W tym artykule chcę przedstawić Ci 10 najczęściej popełnianych ogrodowych błędów. Jeśli zdecydujesz się na działanie solo, mam nadzieję, że tym artykułem pomogę Ci się ustrzec przed ich popełnieniem. 

______________________________________

 

 

1. Zbyt wiele przypadkowych gatunków roślin

Obsadzając ogród bez przyjętego docelowego planu nasadzeń, wpadamy w liczne pułapki. Dokonujemy spontanicznych zakupów w szkółkach i sklepach- wybierając “oczami” to, co akurat pięknie kwitnie, albo jest w dobrej cenie. Dostajemy rośliny od sąsiadów czy rodziny i wsadzamy gdzie popadnie, nie analizując, jak te rośliny mają się do założonej koncepcji rabaty.

Zazwyczaj, sadząc bez planu i zliczonych gatunków, sadzimy zbyt wiele. W efekcie, po kilku sezonach, nasz ogród tryska kolorami i fakturami, mamy zbieraninę pojedynczych egzemplarzy mnóstwa gatunków. Zbyt gęste nasadzenia wymagają często rekompozycji- z części roślin musimy zrezygnować, bo konkurują one z innymi.

Nie tylko zbyt duże zagęszczenie jest problemem. Jeśli chodzi o estetykę, taka zbieranina gatunków na rabacie, kompozycyjnie chaotyczna nie daje satysfakcjonujących efektów. Rysunek rabat jest nieczytelny. Często także paleta kolorystyczna jest dziełem przypadku, a rabaty nie są zaplanowane tak, aby w ogrodzie utrzymywać ciągłość kwitnienia.

Jakie jest rozwiązanie? Plan. Plan rabat, nasadzeń, w określonym stylu, kolorystyce i z zamierzonym efektem wizualnym. Rabaty muszą być przemyślane również pod względem technicznym- sąsiedztwo roślin, dobór do stanowiska i warunków glebowych, a także wodnych.

Zaplanowanie rabat z roślin ozdobnych wymaga uwzględnienia zbyt wielu różnych aspektów związanych z uprawą roślin, przy jednoczesnym planowaniu estetycznego efektu, aby mogło się udać bez uprzedniego zaplanowania, rozrysowania i ustaleniu listy zakupów.

Jeśli nie chcemy kilka razy wykonywać tej samej pracy, i osiągnąć efekt “wow” w swoim ogrodzie, musimy działać w zaplanowany sposób i nie dać się pokusić na spontaniczne zakupy roślin.

2. Nieprawidłowy dobór gatunkowy

Wybierając rośliny do ogrodu, musimy zwracać uwagę na wiele czynników. Rośliny należy wybierać do stanowiska: uwzględniać rodzaj gleby, nasłonecznienie, pH gleby, warunki wodne, ukształtowanie terenu (w ogrodach często mamy miejsca, w których zalega woda, mróz, przeciągi albo miejsca zupełnego zacienienia- taka analiza warunków w ogrodzie poprzedza prawidłowo wykonany dobór gatunkowy).

Jeśli mamy w ogrodzie rośliny, które zupełnie się w danym miejscu nie udają, prawdopodobnie stanowisko lub sąsiedztwo innych roślin nie jest dla nich odpowiednie.

Sadzenie roślin na nieodpowiednich stanowiskach- np. sadzenie roślin wybitnie światłożądnych w cieniu, albo wrażliwych w warunkach wietrznych- nie przynosi dobrych rezultatów. Rośliny się męczą i nie wyglądają atrakcyjnie. A w najgorszym wypadku po prostu wypadają.

Kolejna rzecz to sadzenie bez uwzględnienia docelowych rozmiarów roślin. Kupujemy małe, doniczkowane sadzonki, ale nie bierzemy pod uwagę, że już po kilku sezonach rośliny znacznie urosną. Widać to w wielu ogrodach, gdzie posadzone przed laty świerki czy sosny, w tej chwili są ogromnymi drzewami, zacieniającymi większość ogrodu i wypijającymi całą wodę, jaką tylko mają do dyspozycji. Rośliny należy wybierać biorąc pod uwagę ich docelowe rozmiary i uwzględniając je planować rozstawy na rabatach. Brzmi jak coś oczywistego, a jednak powszechnym błędem jest ignorowanie tej zasady.

rosliny bledy

3. Błędy związane z planowaniem proporcji w ogrodzie

Przemyślane uwzględnienie rozmiarów roślin jest bezpośrednio związane z kompozycją ogrodu, która sprowadza się do tego, jaka część ogrodu jest “pusta” (powierzchnie trawników czy nawierzchni), a jaka jest “wypełniona” (roślinami, elementami małej architektury, zabudową itp).

Uchwycenie właściwych proporcji pomiędzy pustką a wypełnieniem ogrodowej przestrzeni zadecyduje, jak będziemy się w tej przestrzeni czuć i jak będziemy ją odbierać- czy będzie dla naszych zmysłów spójna, harmonijna i będzie budzić poczucie bezpieczeństwa i komfortu czy też nie. Inne proporcje należy zastosować na rozległej działce z budynkiem parterowym, inne na niewielkiej miejskiej działce z domem dwukondygnacyjnym.

Elementy zieleni i małej architektury powinny się wzajemnie równoważyć. Dużym, ciężkim bryłom budynków dodawać lekkości.

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, na jakiej wielkości rośliny powinniśmy postawić ani jaka powinna być powierzchnia rabat i powierzchnia trawnika. Wzajemne proporcje wszystkich elementów składających się na ogrodową kompozycję trzeba dobrać indywidualnie, uwzględniając architekturę domu, wielkość działki, sąsiedztwo i widoki.

4. Efekt patelni

Wiele osób obawia się sadzić na działkach wysokich roślin, w tym drzew. Ostrożnie obsadzają ogrody, zaczynając od żywopłotów, najczęściej z żywotników zachodnich (Thuja occidentalis), a potem wprowadzają niewielkie ilości ozdobnych roślin, najczęściej na rabaty umieszczone przy granicach działki, na tle żywopłotu.

W efekcie wiele podmiejskich ogrodów to niemalże puste przestrzenie, zamknięte żywopłotami. Patelnia. Przy zmieniającym się klimacie, wystawienie całego ogrodu na słońce nie jest ani praktyczne ani zdrowe. Efekt wizualny, kompozycyjny i wrażenie takiego ogrodu- są nijakie. Duży trawnik z rzędem thuj to zielona przestrzeń, ale to jeszcze nie ogród.

Nie ma potrzeby obawiać się sadzenia większych roślin, dzielenia przestrzeni na ogrodowe wnętrza. Zachęcam do większej ogrodowej śmiałości. Tylko odważnie działając w ogrodzie, można stworzyć wyjątkowe miejsce, piękne i dopasowane do naszych potrzeb, dające i możliwość wypoczywania na słońcu, i schowania się i złapania oddechu w cieniu, zróżnicowane biologicznie, kolorystycznie i działające na nas w dobroczynny sposób.

thuja

5. Niepraktyczny plan zagospodarowania ogrodu

Nawet najpiękniejsza przestrzeń ogrodu nie będzie w pełni cieszyć, jeśli estetyka i kompozycja nie spotkają się z ergonomią i codzienną wygodą. Zbyt wąskie ścieżki, zbyt szerokie ścieżki, małe tarasy, na których nie ma jak wygodnie odsunąć krzesła od stołu albo zbyt duże, na których nie ma już co stawiać.

Dalekie od domu grille i altany, do których nie chce się chodzić z wszystkimi produktami i naczyniami potrzebnymi do przygotowania posiłku. Niewygodne podjazdy, na których trudno zaparkować albo wielkie podjazdy, niepotrzebne, a wymagające ciągłego sprzątania i zabierające zieloną, chłonącą wodę przestrzeń ogrodu.

Takie błędy popełniamy często i niestety, są one często trudne do naprawienia. Więc latami drepczemy po zbyt wąskich ścieżkach i wkurzamy się parkując auto.

Częstym błędem jest brak wystarczającej przestrzeni do przechowywania. Ogrodowe narzędzia i maszyny, meble, elementy wyposażenia, rowery, basen, drewno do kominka- to wszystko wymaga miejsca. Warto przemyśleć to już na początku budowy ogrodu, i zastanowić się, czy sam garaż wystarczy, czy nie lepiej pomyśleć o domku ogrodnika czy pomieszczeniu gospodarczym, do którego wygodnie i bez stresu wstawimy brudną od trawy kosiarkę, a zimą schowamy ogrodową huśtawkę. Z naszego doświadczenia- miejsca do przechowywania nigdy nie jest zbyt dużo.

6. Trawniki niepraktyczne, trudne do koszenia

Bardzo często zakładamy trawniki w wąskich przejściach, zacienionych. Walczymy o założenie murawy w miejscach, w których nie ma ona szans być piękna, ze względu na panujące warunki.

Częstym błędem jest zakładanie trawnika w miejscach, na które nie mamy innego pomysłu. W efekcie mamy trawniki, które są trudne do uprawy, przerzedzone i niestetyczne, trudne do koszenia (bardzo wąskie, albo trudno do nich dotrzeć kosiarką). Jestem zwolenniczką trawników, które służą: zabawie, rekreacji, wypoczynkowi.

W miejscach zacienionych, trudnodostępnych lepiej zdecydować się na rabaty z roślinami, rośliny zadarniające, rabaty żwirowe- rozwiązań jest wiele.

7. Źle przygotowane podłoże

Bardzo często działki, na których współcześnie budujemy domy, to tereny, które z powodu m.in. słabej jakości gleby nie były przydatne i wydajne rolniczo. Bardzo często w przyszłym ogrodzie mamy do czynienia ze złą jakością podłoża- glebą piaszczystą albo gliniastą, zachwaszczoną (na terenach wieloletnich nieużytków), albo terenem podmokłym.

Koszty wymiany podłoża na działce są bardzo duże, więc bardzo często rezygnujemy z tego, i działamy z tym, co zastaliśmy na działce. Takie postępowanie szybko weryfikuje nasze oczekiwania co do ogrodowych efektów. Na gliniastym podłożu bardzo trudno jest wyprowadzić ładny trawnik.

Z piaszczystej działki uciekać będzie wilgoć i również będzie bardzo trudna w uprawie. Na nieodchwaszczonej poprawnie działce, nawet włóknina nie powstrzyma rozwoju wieloletnich chwastów, odradzających się z kłączy, jak np. podagrycznik czy perz właściwy. Nie pomijajmy etapu prawidłowego przygotowania podłoża.

Warto się przyłożyć do tego etapu budowy ogrodu i nawet odłożyć zakładanie ogrodu w czasie, ale poprawić jakość gleby- odchwaszczając, nawożąc żyznej ziemi, polepszając warunki lokalnie poprzez zaprawianie dołów żyzną ziemią ogrodniczą, siejąc rośliny motylkowe, przekopując z kompostem, poprawiając pH.

podłoże

8. Przypadkowość doboru materiałów

Konsekwencja przy wyborze materiałów  to uniwersalna zasada, której większość z nas trzyma się urządzając wnętrza, a często pomijamy ją w ogrodach. Konsekwencja doboru materiałów jest ważna i decyduje o spójnym charakterze całego założenia. Warto trzymać się określonej palety. 

Na nawierzchnie utwardzone wybrać materiały w jednym charakterze- nie wygląda dobrze nowoczesna płyta ceramiczna na tarasie ze ścieżkami i podjazdem ze starobruku. Wszystkie elementy wyposażenia wybieramy w określonej stylistyce, palecie kolorystycznej i materiałowej.

Dopasowujemy to do charakteru i sposoby wykończenia budynku, a także dbamy o to, aby było to spójne z tym, jak wyglądają wnętrza naszego domu. Warto powtarzać zastosowane materiały w różnych miejscach naszego ogrodu. Dzięki temu uzyskujemy wizualnie spójną, harmonijną przestrzeń. 

9. Źle zaplanowana instalacja wodna

Wyprowadzenie wody na przyszły ogród jest bardzo ważne, a wykonanie tego na etapie budowy domu często pomijamy. Albo hydraulik samodzielnie wystawia jedno, niewielkiej średnicy przyłącze, na elewacji garażu- zbyt małe, aby potem przyłączyć do niego system automatycznego nawadniania.

Jeśli myślimy o wykonaniu systemu nawadniania, warto przemyśleć przyłącza do wody na etapie budowy domu. A jeśli chcemy ogród podlewać ręcznie- tym bardziej ważne jest wykonanie przyłączy do wody, nawet w kilku miejscach ogrodu. Dzięki temu unikniemy niewygodnego przeciągania długiego węża ogrodowego przez cały ogród.

Jeśli planujemy budowę domku ogrodnika czy pomieszczenia gospodarczego- również warto doprowadzić do niego wodę– dzięki temu wygodnie wyczyścimy narzędzie ogrodnicze. Zaplanować możemy też przyłącze przy garażu- aby wygodnie umyć podjazd myjką ciśnieniową. Jeśli w ogrodzie miałby się znaleźć większy basen czy jacuzzi- warto zaplanować przyłącze obok tych atrakcji. Podobnie z kuchnią letnią.

10. Źle zaplanowana instalacja elektryczna

Największym błędem, jeśli chodzi o instalację elektryczną w ogrodzie, jest jej pomijanie. Na etapie budowy domu, na zewnątrz budynku wystawiamy zbyt mało obwodów elektrycznych. Na etapie budowy i wykańczania ogrodu pojawiają się potrzeby jeśli chodzi o instalację elektryczną- chcemy mieć gniazda prądowe w pomieszczeniu gospodarczym, zasilić fontannę albo basenowy filtr czy podłączyć oświetlenie.

Wykonanie instalacji elektrycznej w założonym już ogrodzie jest bolesne, bo wymaga zakopania kabli. Od ilości obwodów wyprowadzonych do ogrodu i sposobu ich załączania będzie zależał nasz komfort korzystania z urządzeń i oświetlenia. Jeśli na jednym obwodzie elektrycznym wylądują lampy i gniazda prądowe, i aby korzystać z laptopa w altanie będziesz zmuszony włączyć lampy, o komforcie nie będzie mowy, pomijając rachunki za energię elektryczną. 

___________________________

Mam nadzieję, że zebrane przeze mnie 10 najbardziej powszechnych ogrodowych błędów pozwoli Ci lepiej zaplanować swój ogród, jego plan, kompozycję, instalacje i rośliny. Warto wszystko dobrze zaplanować, bo dzięki temu masz szansę zbudować piękne miejsce wypoczynku, wygodne i komfortowe. Jeśli obawiasz się, że samodzielne zaprojektowanie ogrodu jest zbyt trudne, warto przemyśleć zatrudnienie projektanta. Dzięki temu zaoszczędzisz czas, pieniądze, ustrzeżesz się błędów, i ani się obejrzysz, będziesz po pracy regenerować siły w cudownym ogrodzie, w którym wszystko jest na swoim miejscu, możesz się po nim komfortowo poruszać i żadne ergonomiczne wyzwania nie przeszkadzają Ci w pełni korzystać z czasu spędzonego wśród pięknych roślin. 

Pozdrawiam zielono, 

Iza Kaczmarek

Ps. Zachęcam Cię do zapisania się na nasz newsletter. W prezencie dostaniesz minikurs OGRÓD OD ZERA- 10 specjalnie przygotowanych lekcji o tym, jak zaprojektować ogród, który będzie Twoim ulubionym miejscem na Ziemi. Zapisz się klikając w obraz poniżej: 

 

10 najlepszych gatunków roślin do posadzenia w ogrodzie jako bożonarodzeniowe drzewko

10 najlepszych gatunków roślin do posadzenia w ogrodzie jako bożonarodzeniowe drzewko

10 najlepszych gatunków roślin do posadzenia w ogrodzie jako bożonarodzeniowe drzewko

Wiele osób na etapie projektowania swojego ogrodu chce we frontowej części swojej działki mieć drzewko, które zimą będzie służyło za bożonarodzeniową choinkę. Dekoracje świetlne w ogrodach stały się już tradycją, wieszamy lampki na drzewkach, ozdabiamy ganki i drzwi do domu,  a także tarasy. 

Jakie drzewko wybrać, aby stanowiło piękną bożonarodzeniową choinkę? Wybór jest teoretycznie duży, ale frontowe ogrody są często niewielkich rozmiarów, więc ilość posiadanego miejsca jest dużym ograniczeniem. Poniżej 10 najlepszych naszym zdaniem propozycji roślin iglastych, które sprawdzą się w naszych ogrodach. 

______________________________________

1. Jodła koreańska (Abies koreana)

Piękne, wolnorosnące drzewo, o wys. docelowej 4-6m. Wymaga żyznej gleby, więc warto dobrze przygotować jej podłoże. Jej charakterystyczną cechą są niebieskofioletowe szyszki. Jest piękna, i ma regularny pokrój. Sadzimy ją na miejsca słoneczne lub częściowo zacienione. Możecie dostać jodłę koreańską w odmianie ‘Silberlocke’ – srebrzystoniebieską, z ciekawie poskręcanymi igłami. Jest podobnej wielkości. Znajdzie się dla niej miejsce we wszystkich stylach ogrodowych, będzie pasowała zarówno w stylu nowoczesnym, jak i w bardziej tradycyjnych ogrodach. Nie może jej zabraknąc w ogrodach z nutą orientu. 

abies koreana

2.  Jodła kalifornijska (Abies concolor ‘Compacta’)

 Odmiana karłowa osiągająca 2-3m, więc do małych przedogródków wyjątkowo przydatna. Na miejsca słoneczne. Ma srebrzystoniebieskie zabarwienie igieł- z chłodną kolorystyką elewacji nowoczesnych domów będzie się pięknie komponować, ubrana w lampki choinkowe o neutralnej bądź zimnej barwie światła. Ma bardzo regularny i gęsty pokrój- można ją będzie równomiernie przystroić światełkami. Sprawdzi się w stylu nowoczesnym, ale również w tradycyjnych, klasycznych ogrodach. 

3.  Cyprysik nutkajski (Chamaecyparis nootkanensis) ‘Pendula’

Roślina kontrowersyjna o tyle, że albo podoba się bardzo, albo wcale. 🙂 Naszym zdaniem jej zwisające pędy, przybrane lampkami świątecznymi, stworzą romantyczny, delikatny obrazek. Osiąga 3m w wieku 10 latach, więc do małych ogrodów, na eksponowane miejsca, koniecznie nasłonecznione, będzie idealna. Do tradycyjnych, naturalistycznych, klasycznych nasadzeń.

4.  Świerk Engelmanna (Picea engelmanni)

Przepiękny świerk, o regularnym pokroju i zwisających pędach bocznych. Toleruje zanieczyszczenie powietrza, można go sadzić na słońcu lub w półcieniu. Ma piękny romantycznych wygląd i może być piękną, klasyczną choinką. Znajdziecie również odmianę ‘Glauca’ o srebrzystych igłach. 

5.  Świerk serbski (Picea omorika)

Rośnie szybko i osiąga po 30 latach 12-15 metrów wysokości.To sporo, ale w sprzedaży jest również odmiana ‘Nana’ dorastająca do 2-3m. Ma regularny pokrój i piękne ciemnozielone zabarwienie. Ma przeciętne wymagania glebowe, można go sadzić na słońcu i w półcieniu. Bardzo ładna roślina, która da szybki efekt.

ksiazki 2

6. Świerk kłujący (Picea pungens ‘Jan Byczkowski’)

Drzewko dorastające do wysokości 2m w wieku 10 lat. Regularny pokrój i odrobinę zwieszające się pędy czynią z niego kandydata na piękną choinkę. Będzie Was cieszył wiosną, bo ma zółtozabarwione przyrosty, przez kilka tygodni jest więc kolorystycznym akcentem w ogrodzie. Dobrze sobie radzi w miejskich waunakch, wymaga słonecznego stanowiska. 

7. Świerk kłujący Picea pungens ‘Koster’

Bardzo piękna, szeroka i regularna odmiana świerka o niebieskim zabarwieniu. Mało wymagająca odmiana, na słoneczne stanowisko. Dobrze rośnie w miejskich warunkach. Ma długie 3 cm igły i piętrowo regularnie ułożone gałęzie- będzie spektakularną choinką.

8. Sosna himalajska (Pinus wallichiana)

Większa roślina, dorastająca do 10 metrów wysokości. Ma bardzo długie, dekoracyjne igły i odrobinę płaczący pokrój. Roślina na słoneczne stanowisko, na eksponowane miejsce, może być piękną choinką. Opisywana jako strefa 6B- ze względu na niepełną mrozoodporność na osłonięte stanowiska, w zachodniej Polsce. Widzimy ją i w naturalistycznej rabacie, w klasycznym ogrodzie, ale także na rabatach bardzo nowoczesnych, minimalistycznych. 

9. Choina kanadyjska (Tsuga canadensis)

Dorasta do 10 metrów wysokości, więc potrzeba na nią trochę miejsca. Rzadko wykorzystywana  w naszych ogrodach, a piękna roślina, o ciemnozielonych, lekko przewieszających się pędach. Będzie piękną ozdobą ogrodu w okresie zimowym. Zaletą jest to, że w przeciwieństwie do poprzednich propozycji poradzi sobie również na zacienionym stanowisku, ale można ją sadzić także na słońcu i w półcieniu. Będzie pięknie wyglądać w naturalistycznych rabatach.

10. Cis pospolity (Taxus baccatta)

Propozycja strzyżonej formy na drzewko bożonarodzeniowe. Wyprowadzenie regularnego ciętego stożka z cisa, przepięknie zagęszczonego będzie wyjątkową ozdobą ogrodu. Taką roślinę możemy dopasować rozmiarami do niemal każdych warunków i prowadzić na wybraną wysokość  i szerokość. Sprawdzi się w nowoczesnych i klasycznych ogrodach. Oczywiście wymaga regularnego cięcia. Jeśli chcemy aby szybko się zagęściła, warto posadzić 2-3 rośliny obok siebie. 

narzedzia

Inne pomysły

Wybrane przez nas rośliny to oczywiście nie wszystkie możliwości. Do bardzo małych ogrodów, np. przy domach szeregowych, ładną choinką może być Świerk biały odm. ‘Conica’. Ładnie przystroić lampkami można też niektóre cyprysiki, o regularnym stożkowym pokroju, np. Chamaecyparis lawsoniana ‘Stewartii’. Kandydatów na niewielkie choinki znajdziecie głównie wśród miniaturowych odmian świerków. 

Gniazdo 

Jeśli planujemy w ogrodzie posadzenie drzewka, które będziemy ozdabiać zimową porą, warto przewidzieć w pobliżu gniazdo, do którego podłączymy lampki, i sposób jego załączania (z domu, na jednym obwodzie z lampami ogrodowymi czy osobno, pilotem- przemyślmy wygodne dla siebie i praktyczne rozwiązanie).

Barwa światła

Barwę światełek wybierajmy biorąc pod uwagę zabarwienie roślin i kolorystykę elewacji. Przy chłodnych szarościach i bielach nowoczesnych budynków ładnie będzie wyglądała chłodna barwa światła, a tradycyjne żółcie czy beże tradycyjnych domów podkreśli ciepłe białe światło. Na niebieskozabarwionych roślinach ciepłe, niemal żółte światło, będzie tworzyło nieładną poświatę i kontrast. W każdej sytuacji sprawdzi się neutralna barwa białego światła. Jeśli już zdecydujemy się na temperaturę barwy w lampkach, wieszając różne dekoracje w ogrodzie warto konsekwentnie trzymać się jednego koloru. Osiągniemy wtedy ładny i harmonijny efekt.

***

Drzewka na choinki tradycyjnie ubieramy w przedogródkach, ale warto posadzić takie rośliny również w naszym ogrodzie za domem, aby podziwiać je z salonu czy sypialni. Mamy nadzieję, że wybraliście coś z naszych propozycji. Dajcie znać 🙂